Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jak Sparta ma zamiar wygrać z Unią, skoro w rundzie zasadniczej przegrała z nią dwukrotnie? W ostatniej kolejce przed play-off aż 35:55 i to u siebie.
Andrzej Rusko, prezes WTS-u Wrocław: To już za nami, to nie był nasz dzień, to nie był też nasz tor. Gdy osoby spoza klubu zadecydowały, że na tor przy 35-stopniowym upale ma wjechać walec i wszystko ubijać, wiedziałem, że widowiska nie będzie. Przeczuwałem też, że zespół może mieć problemy z dopasowaniem sprzętu. I jedno i drugie się sprawdziło. Dobrze, że stało się to w rundzie zasadniczej, a nie w fazie play-off. Finał to zupełnie inny mecz. Wierzę w naszą drużynę, ciężko pracowali przez cały sezon i na pewno mamy potencjał na zdobycie mistrzostwa.
Cokolwiek nie powiemy, są dwa scenariusze dla Sparty - złoto oznaczające spełnienie, bo taki cel został postawiony przed sezonem oraz srebro, czyli rola pierwszego przegranego. Jaka będzie pańska reakcja na jedno bądź drugie zakończenie?
Celujemy w złoto. Jesteśmy sportowcami i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek z naszego klubu mógł w ogóle myśleć inaczej. Plany na przyszły rok na pewno się nie zmienią. Żeby osiągać sukcesy, trzeba mierzyć wysoko. To, co teraz mamy we Wrocławiu budowaliśmy wspólnie przez lata. Osiągnęliśmy pewien pułap, jeśli chodzi o każdy aspekt prowadzenia organizacji sportowej - mam na myśli drużynę, pomysł na nią, ale też funkcjonowanie klubu, finanse, czy sponsorów i partnerów, którzy nas wspierają. Mamy fantastycznych kibiców, którzy oczekują pewnie od WTS-u tego samego.
ZOBACZ WIDEO Piękna walka Hampela z Madsenem i pokaz jazdy parą Woffindena z Czugunowem. Zobacz kronikę PGE Ekstraligi
Czytaj także: Chwila prawdy dla Sparty. Tor będzie kluczem do sukcesu
Co dla pana osobiście będzie oznaczało złoto? Dobry moment do przejścia na emeryturę, czy też wciąż jest pan głodny sukcesów w żużlu?
Na emeryturę proszę mnie jeszcze nie wysyłać. Jakoś tego nie widzę. Ten klub zbyt wiele znaczy dla mnie, dla Krystyny (Krystyna Kloc, przewodnicząca rady nadzorczej - przyp. red.), dla kibiców, sponsorów, akcjonariuszy. Złoto będzie oznaczało realizację celu numer jeden, jaki sobie postawiliśmy przed tym sezonem. Ze srebra też się ucieszę. Myślę, że po krótkim oddechu po meczach finałowych - jak co roku - rozpoczniemy przygotowanie do kolejnego ważnego sezonu.
W ostatnich latach Sparta budowała wynik w oparciu o mocnego juniora Maksyma Drabika. On kończy wiek młodzieżowca. Czy klub ma alternatywę, czy ma zawodnika, na którym będzie mógł budować wynik? Bez choćby jednego silnego juniora nie ma co marzyć o medalach.
A nasz wychowanek Przemek Liszka na takiego lidera formacji juniorskiej nie wyrasta? Moim zdaniem tak właśnie jest. Ten sezon wiele go nauczył, Przemek zrobił ogromne postępy, stać go na jeszcze lepszą jazdę. Nie każdy junior w tej lidze jest w stanie zrobić siedem czy osiem punktów z bonusami, a Przemek to potrafi. Jest też Patryk Wojdyło, który w tym sezonie startował głównie w pierwszej lidze, ale może być silnym punktem drużyny w przyszłym roku. Wiadomo, że bez Maksyma nasza formacja juniorska będzie inna, ale spokojnie, mamy na nią pomysł.
O których zawodnikach z tego składu może pan powiedzieć, że na pewno zostaną na kolejny sezon? Pytam, kto ma ważne kontrakty? I co z tymi, którym umowy z końcem października wygasną?
A ja lubię operować faktami. Tym bardziej, jeśli mówimy o transferach i kontraktach. Zatem to pytanie pozostawmy sobie na listopad. Mogę zapewnić jedynie, że Betard Sparta będzie miała spartańskie serce i spartańską duszę.
Porozmawiajmy o Zmarzliku. Ma szansę na złoto? Możemy jakoś przekuć jego ewentualny sukces na to, by pomóc dyscyplinie. Wiele osób mówi, że żużel się zwija, więc złoty Zmarzlik jest idealnym argumentem, by to zwijanie zatrzymać.
Każdy międzynarodowy sukces Polaka mnie cieszy. W Polsce mamy wielu świetnych żużlowców z ogromnym potencjałem. Bartosz Zmarzlik ma genialny sezon i jest blisko upragnionego celu, z Krystyną mocno ściskamy za niego kciuki. Szkoda, że kontuzja pokrzyżowała plany Maćka Janowskiego na ten sezon, jestem pewien, że walczyłby teraz o medal. A wracając do sedna tego pytania. Gdyby żużel - na poziomie organizacyjnym, sportowym czy nawet patrząc na infrastrukturę - był w kilku innych krajach europejskich na takim poziomie, jak u nas, to o przyszłość speedwaya bym się nie martwił.
No właśnie, a co z Janowskim? Pamiętam, że kiedy rok temu napisałem, że jest za miękki, że brak mu tej zadziorności, tego charakteru, to pan się oburzył. Teraz podchodzą do mnie trenerzy i mówią, że Maciej się od tamtego czasu zmienił, że jeździ agresywnie, że nie ogląda się wokół, żeby przypadkiem komuś krzywdy nie zrobić i od razu widać efekty. Nie powiem, że wyszło na moje, ale gdyby nie kontuzja na początku roku, to Janowski walczyłby o coś więcej niż utrzymanie.
Wtedy zwyczajnie nie miał pan racji i ewidentnie pan przesadził. Nie zgodziłem się z panem i nadal twierdzę, że ta opinia była zła i niesprawiedliwa. Znam Maćka bardzo dobrze i wiem, że ma prawdziwie sportowy charakter, że walczy i nie odpuszcza. A że nikogo nie chce wsadzać w płot to moim zdaniem dobrze. W sporcie musi obowiązywać zasada fair play, a zawodnicy, którzy ją łamią, powinni być z niego eliminowani. Maciek to niezwykła postać, to nie tylko talent i pracowitość. To także wspaniała osobowość i wzór sportowca. Do tego jest bardzo rozważnym żużlowcem, a w tym sporcie rozwaga i szacunek do rywali to podstawa.
Żużel to sukcesy, mamy najlepszą ligę na świecie, ale to piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną w Polsce. Pan przez siedem lat sprawował ważne funkcje w naszym futbolu. Nie kusi pana, żeby do tego wrócić?
Nie tylko w Polsce piłka jest tak popularna i to jej ogromna przewaga nad żużlem. Łatwiej o kibiców, wielkich sponsorów, ogromne pieniądze z praw medialnych. Jednak ja do niej nie tęsknię, moją pasją jest speedway. Kilka lat pracy w ekstraklasie piłkarskiej traktuję jako ważne wyzwanie zawodowe. W tamtych czasach polska piłka była w całkiem innym miejscu. Tworzyłem z moimi współpracownikami ligę zawodową praktycznie od podstaw. Zostawiłem ją z poukładanymi ważnymi kwestiami - prawami medialnymi, silnymi sponsorami, know-how pozyskanym od kolegów z silnych lig zagranicznych. Powstawała też nowa piłkarska infrastruktura, piękne i funkcjonalne stadiony, bo od tego się zaczyna. I kibice, właśnie wtedy doprowadziliśmy do sytuacji, że każdy mógł znaleźć na stadionie ligowym dla siebie miejsce - zagorzali fani, biznes, sponsorzy, grupa kumpli czy całe rodziny. Wiele z tych rzeczy warto by przenieść do żużla.
Czytaj także: Problemy żołądkowe Drabika i długa podróż Czugunowa
A interesuje się pan obecnie piłką na tyle mocno, że mógłby pan odpowiedzieć, dlaczego nasze ligowe drużyny tak szybko odpadają z europejskich pucharów?
Odpadają, bo sportowo są słabsze od swoich rywali. Wiele klubów piłkarskich w Polsce jest profesjonalnie zarządzanych. Ktoś patrzy z boku na budżety i myśli - bajka. Z drugiej strony, gdy zaczynamy to porównywać z silnymi ligami europejskimi, jesteśmy daleko. Mnie nurtuje pytanie, czy te futbolowe giganty mają mocne finansowe podstawy. Mam wrażenie, że często nie. Dlatego odpowiedzialnie mogę się wypowiadać wyłącznie w sprawach, o których mam pełną wiedzę i na które mam wpływ. Z tego powodu lubię rozmawiać o żużlu i Wrocławskim Towarzystwie Sportowym. Sport to fabryka emocji, sukces to nie tylko wynik sportowy, ale i trybuny pełne kibiców, kultura oglądania itd. Bardzo ważnym czynnikiem jest stabilność finansowa klubu, która głównie powinna się opierać o wpływy z praw medialnych, sponsorów i z tak zwanego dnia meczowego. Staram się to poukładać w WTS-ie jak najlepiej.
Mecze piłkarskiej reprezentacji pan ogląda? W żużlu załamujemy ręce, że tylko srebro w Speedway of Nations, ale co ma powiedzieć kibic piłki po obejrzeniu meczu Polska - Austria? Uważam, że tego nie dało się oglądać.
Nie zgadzam się, że tego nie dało się oglądać. To nie tak. Jedna bramka pewnie by nas wprawiła w euforię, a potem byśmy czytali tytuły w stylu - gol marzenie, akcja meczu, mamy trzy punkty. Poziom światowej piłki jest bardzo wyrównany i nie można ciągle wierzyć, że Lewandowski w każdym meczu dostanie idealne podanie od Grosickiego, albo, że Piątek będzie strzelał wszystko. Jak na początku w Milanie. Niech sportowo polska piłka będzie tam, gdzie polski żużel, a nasz żużel gdzie marketingowo i medialnie jest piłka.