Żużel. Witold Skrzydlewski musiał zamknąć oczy. Prezes Orła bał się, że straci dwóch zawodników
Sporo nerwów kosztował niedzielny Mecz Narodów prezesa Orła Łódź. Wszystko za sprawą Rohana Tungate'a i Daniela Jeleniewskiego, którzy stoczyli zażartą walkę w wyścigu trzynastym. - Musiałem wtedy zamknąć oczy - mówi nam prezes Witold Skrzydlewski.
- Kiedy nasz mały kangur zaatakował "Jelenia", to musiałem zamknąć oczy. Myślałem, że już nie mam dwóch zawodników na baraże. Później się zastanawiałem, czy dojdzie do rękoczynów w parku maszyn. Panowie jednak sobie odpuścili. Przemocy fizycznej nie było. Chyba dlatego, że jadą w jednej drużynie - skomentował całą sytuację prezes Witold Skrzydlewski.
Zobacz także: Smektała rozmawiał o przyszłości z prezesem Fogo Unii
Zaciętej walki w Meczu Narodów im. Heleny Skrzydlewskiej nie brakowało. Wyścigów bez historii mieliśmy bardzo niewiele. Zawodnicy stworzyli naprawdę świetne widowisko. Dopisali także kibice, którzy licznie zapełnili stadion Orła. Takiej frekwencji w tym roku w Łodzi jeszcze nie było.
ZOBACZ WIDEO Vaculik zdradza jak wyglądała męska rozmowa Pedersena z Jensenem- Zgrzeszyłbym, gdybym powiedział, że nie jestem zadowolony - podkreślał główny sponsor łódzkiego klubu. - Mam jednak pewien niedosyt. Scenariusz prezentacji był trochę inny. Zawodnicy żużlowi są jednak specyficzni. Dostali od nas rozpiskę, a tak i zrobili wszystko po swojemu. Przepraszam kibiców, że nie było pokazu fajerwerków, ale przed końcem zawodów zostałem wezwany przez policję, bo ktoś złożył w tej sprawie doniesienie. Usłyszałem, że mogę mieć wielki problem. Niestety, jeden z urzędników nie może strawić, że w Łodzi jest żużel. Myślę jednak, że nadejdzie takich czas, że tej osoby już nie będzie - tłumaczył Skrzydlewski.
Zobacz także: Michael Jepsen Jensen mocno poobijany. Stelmet Falubaz może odetchnąć z ulgą
Prezes Orła może być również zadowolony z postawy swoich zawodników, których niebawem czeka rywalizacja w meczach barażowych. - Wygrała drużyna złożona z Polaków, a tam było trzech zawodników Orła Łódź. Pokonali Australię, w której jechało dwóch byłych mistrzów świata. Gdyby ktoś nakreślił mi taki scenariusz przed zawodami, to bym raczej w to nie uwierzył. Byłem przekonany, że w zasięgu Polaków jest druga lokata, a Niemcy skończą na czwartej pozycji. Było zupełnie inaczej i dobrze. Fajnie, że mieliśmy niespodzianki. Chciałbym pochwalić naszego młodego Niemca Bena Ernsta. Pierwszy raz ścigał się na tym torze i pokazał się z dobrej strony w doborowym towarzystwie. Można tylko płakać, że nie ma żadnej babci ani dziadka z polskim paszportem - podsumował Skrzydlewski.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>