Przegrany mecz o brązowy medal może być najmniejszym zmartwieniem Falubazu. Większym może się okazać sytuacja na transferowym rynku. Od uważnych obserwatorów giełdy słyszymy, że zielonogórzanie popełnili błąd mówiąc Nickiemu Pedersenowi, że może sobie szukać innego klubu nie mając nikogo innego w zamian. Pedersena już nie ma, a Falubaz został z dziurą w składzie.
Prezes klubu Adam Goliński mówi, żeby nie kreślić czarnych scenariuszy dla Falubazu. - Ja mam koncepcję - zapewnia dodając, że z ocenami transferowych ruchów należy się wstrzymać do zamknięcia okna. Działacz zdaje się dawać do zrozumienia, że nawet jeśli teraz sytuacja nie wygląda najlepiej, to w każdej chwili może się to zmienić.
Czytaj także: Telefon Falubazu do Bydgoszczy
Rok temu Goliński okazał się królem polowania, więc nie można wykluczyć, że teraz będzie podobnie. Trudno jednak powiedzieć, co planuje i jaka jest ta jego koncepcja. Z naszych informacji wynika, że Falubaz próbował nakłonić Nielsa Kristiana Iversena i Kennetha Bjerre. Pierwszy planuje jednak powrót do Stali Gorzów, więc tu była krótka piłka. Natomiast Bjerre miał dostać podwyżkę w Grudziądzu i z finalizacji umowy się wycofał.
Nie wyszło też z Maksymem Drabikiem, który po otrzymaniu propozycji o wszystkim powiedział prezesowi Sparty i potem prezes Goliński usłyszał kilka cierpkich słów od Andrzeja Rusko, szefa Sparty, której zawodnikiem jest Drabik.
Zobacz również: Kibice Motoru nakryli wszystkich czapkami
Co teraz? Pod uwagę podobno są brani Antonio Lindbaeck czy Robert Lambert. W zestawieniu z Pedersenem, który odszedł, wygląda to średnio. W Falubazie słyszymy jednak, że odejście Nickiego to żadna strata, bo swoim zachowaniem nie najlepiej wpływał na atmosferę. A w Falubazie chcą mieć zespół, który będzie ze sobą zgodnie współpracował.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Obejrzyj skrót meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Stelmet Falubaz Zielona Góra