Po fatalnym poprzednim sezonie, kiedy Falubaz bronił się przed spadkiem w barażach, dokonano wzmocnień. Martin Vaculik i Nicki Pedersen mieli dać co najmniej medal, jeśli nie finał. Duńczyk przed play-offami się połamał, co mocno skomplikowało sytuację zielonogórzan. Nie zgadzam się jednak, że to brak Pedersena był powodem przegranej Falubazu. Powody rozczarowania w Zielonej Górze są inne.
Poniżej oczekiwań w tym sezonie jedzie przede wszystkim Patryk Dudek. Ostatnim meczem były wicemistrz świata potwierdził tylko, że to nie jest jego rok. Sześć plus jeden dla prowadzącego parę, który jedzie z juniorem, to wynik po prostu kiepski. Podobnie sytuacja ma się z Piotrem Protasiewiczem, który walczył jak zwykle ambitnie, ale szału już nie zrobił.
Na tym tle świetnie w meczu o brązowy medal zaprezentowali się juniorzy Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Można było przecierać oczy ze zdumienia, jak szalał na torze poturbowany na prawo i lewo w szóstym wyścigu Damian Pawliczak. 20-latek woził za plecami znacznie bardziej utytułowanych i doświadczonych zawodników. Jego 6+1 ma zupełnie inny wymiar niż ten sam dorobek Patryka Dudka.
ZOBACZ WIDEO: Gollob zarzucił mu pranie pieniędzy. W sądzie jednak przegrał
Trener Adam Skórnicki, zapytany przed meczem, który z juniorów jego drużyny, poczynił największy postęp w tym sezonie, odpowiedział dyplomatycznie, że wszyscy. Miał rację. Każdy z jego zawodników zrobił krok do przodu. Mniejszy lub większy, ale zrobił. Owszem, przyczepić można się do ich jazdy na obcych torach, ale to bolączka praktycznie większości młodzieżowców.
Norbert Krakowiak u siebie wykręcił przeciętną bliską 1,5 punktu. Lepszą od młodzieżowego mistrza Polski, Jakuba Miśkowiaka. Na wyjazdach było znacznie gorzej, bo na poziomie 0,5 punktu na bieg. Pawliczak i Mateusz Tonder specjalnie nie błyszczeli ani u siebie, ani na wyjazdach. Mieli jednak przebłyski. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, tym bardziej na koniec sezonu.
Postawa juniorów Falubazu może jednak napawać optymizmem. Kiedy z pozycji młodzieżowców odejdą Maksym Drabik i Bartosz Smektała, zielonogórzanie mogą mieć może nie najlepszą, ale naprawdę bardzo solidną parę juniorską w PGE Ekstralidze w sezonie 2020. I przynajmniej w tej formacji nie trzeba dokonywać żadnych zmian.
Zobacz także: Makabryczny karambol w Gdańsku
Zobacz także: Wściekły Miedziński z żółtą kartką