Żużel. TAURON SEC: Najliczniejsi i nieobliczalni, ale poranieni przez kontuzje (cz.2)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen na prowadzeniu

Najliczniejszą nację w tegorocznym cyklu TAURON SEC stanowią Duńczycy. Początkowo wydawało się, że żużlowcy z kraju Hamleta nie odegrają zbyt dużej roli w europejskich rozgrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed ostatnią rundą, która odbędzie się w Chorzowie, wielu z nich zdołało poprawić swoją pozycję w klasyfikacji generalnej. Teraz niemal wszyscy znajdują się w czołówce i pod koniec września staną przed szansą sięgnięcia po medale. Duńczycy mogą jednak mówić o sporym pechu, ponieważ niektórzy z nich będą musieli obejść się smakiem z powodu kontuzji.

Imponująco wyglądają także statystyki duńskich zawodników w cyklu TAURON SEC. To właśnie oni najczęściej stawali na podium w pojedynczych turniejach mistrzostw Europy (23 razy). Na czoło tej klasyfikacji wysunęli się w 2018 roku po zawodach w Gustrow i ani myślą oddawać palmę pierwszeństwa. Dotychczas uzbierali dziewięć zwycięstw, osiem drugich miejsc i sześć trzecich. Nad drugimi w tej klasyfikacji Rosjanami mają cztery podia przewagi. Na te osiągnięcia zapracowało w sumie pięciu duńskich zawodników - Nicki Pedersen, Leon Madsen, Peter Kildemand, Mikkel Michelsen i Hans Andersen Teraz najważniejszym celem powinno być przedłużenie tej dobrej passy.

- Myślę, że akurat w tym roku duński żużel znajduje się na naprawdę wysokim poziomie. Mamy wielu utalentowanych zawodników, więc jest z kogo wybierać. Znaleźliśmy się na bardzo dobrej drodze. Oczywiście przez ostatnie lata mieliśmy sporą dziurę w naszych osiągnięciach, ale moim zdaniem to jest całkowicie normalne. Wszystkie kraje tego doświadczają. Jakiś czas temu wykorzystaliśmy swój moment, a teraz musimy pisać zupełnie nowe rozdziały. Uważam, że jeszcze nie pokazaliśmy pełni naszych możliwości - twierdzi Michael Jepsen Jensen.

ZOBACZ WIDEO: Gollob zarzucił mu pranie pieniędzy. W sądzie jednak przegrał

Przeczytaj także: Żółwik przed każdym biegiem, czyli TAURON SEC w teamie Bartosza Smektały (wywiad)

Początek tegorocznych startów w cyklu TAURON SEC nie był jednak szczególnie udany dla Duńczyków. Po pierwszych dwóch rundach w zasadzie tylko Leon Madsen miał powody do zadowolenia, ponieważ dwukrotnie meldował się na podium i zajmował pozycję wicelidera klasyfikacji generalnej. Pozostali zawodnicy zaliczali mniejsze, bądź większe wpadki. Nicki Pedersen pojechał poniżej oczekiwań w Gustrow, a Michael Jepsen Jensen, z powodu choroby, zawalił zawody w Toruniu.

Spore pretensje do siebie miał także Mikkel Michelsen, który w dwóch pierwszych rundach plasował się poza czołową szóstką i ani razu nie wjechał nawet do biegu barażowego. Stwierdził wtedy, że jego straty punktowe w klasyfikacji generalnej są już na tyle duże, że prawdopodobnie pozbawią go szansy na walkę o medal, co było jego przedsezonowym celem. Jeszcze więcej powodów do zmartwień miał z kolei Anders Thomsen. Rówieśnik Michelsena zaliczył bardzo słaby start w Gustrow, a później nie mógł dokończyć zawodów w Toruniu z powodu upadku i odniesionej kontuzji. Już na starcie mistrzostw Europy narobił sobie gigantycznych strat punktowych, a przecież jemu również zależało na walce o podium.

Potem jednak Duńczycy mieli swoje święto, ponieważ trzecia runda odbywała się w Vojens. Cykl TAURON SEC po czterech latach przerwy wracał na duńską ziemię, więc gospodarze postanowili to w pełni wykorzystać. Co prawda z zawodów przed własną publicznością musieli wycofać się kontuzjowani Leon Madsen i Anders Thomsen, którzy automatycznie bardzo mocno skomplikowali swoje położenie w klasyfikacji generalnej, ale pozostali reprezentanci Danii wzięli sprawy w swoje ręce i zakończyli zawody z przytupem. Do wielkiego finału wjechało w sumie trzech Duńczyków. Zawody wygrał Mikkel Michelsen, a na najniższym stopniu podium stanął Nicki Pedersen. Wiele powodów do zadowolenia miał również czwarty na mecie finałowego biegu Michael Jepsen Jensen, ponieważ zakończył zawody z dwucyfrową zdobyczą punktową na koncie.

- Naprawdę przyjemnie startowało się w ojczyźnie. Bardzo się cieszę, że wielki żużel wrócił do Vojens. Przez ostatnie lata nie odbywały się tu najważniejsze imprezy, a przecież ten ośrodek ma niezwykle bogatą historię. W tym roku zagościły tu nie tylko zawody z cyklu TAURON SEC, ale również jedna z rund Grand Prix. Moim zdaniem, to bardzo dobra decyzja. Znowu możemy budować coś wielkiego, a prestiżowe i ważne turnieje tylko nam w tym pomogą. Uważam, że w Vojens panuje bardzo dobra atmosfera. Stadion jest napakowany kibicami i właśnie tego najbardziej nam potrzeba - zdradza Michael Jepsen Jensen.

Patrząc na klasyfikację generalną, można powiedzieć, że to właśnie zawody w Vojens tchnęły w Duńczyków zupełnie nowe życie, ponieważ pozwoliły im znacząco poprawić swoją pozycję w klasyfikacji generalnej. Na fotel wicelidera awansował Nicki Pedersen, z kolei na trzecie miejsce przebił się Mikkel Michelsen. Pierwszy z nich ma tylko jeden punkt straty do prowadzącego Grigorija Łaguty, a drugi zaledwie cztery.

Niestety w tym momencie wiadomo już, że Pedersen nie będzie miał okazji walczyć o drugi w karierze tytuł mistrza Europy, ponieważ pod koniec sierpnia zaliczył upadek w polskiej lidze i nabawił się kontuzji, które wykluczają go z rywalizacji w ostatniej rundzie TAURON SEC.

To jednak nie zmienia faktu, że w grze o złoto cały czas zostaje Mikkel Michelsen, a pozycje medalowe z pewnością spróbują zaatakować również Michael Jepsen Jensen i Leon Madsen, którzy w tej chwili tracą do trzeciego miejsca odpowiednio trzy i cztery punkty. Historia pokazuje, że nie takie straty dało się odrabiać w mistrzostwach Europy, więc Duńczycy nadal mają o co walczyć. Wielki finał europejskiego czempionatu odbędzie się 28 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Wydaje się, że mimo wielu przeciwności losu i momentami nie najlepszej formy, najliczniejsi w stawce TAURON SEC Duńczycy w dalszym ciągu mogą zakończyć te rozgrywki z uśmiechem na twarzy. Przed ostatnią rundą mistrzostw Europy trzech reprezentantów tego kraju nadal ma szansę na medale. Tylko od nich zależy, czy będą w stanie ją wykorzystać.

Przeczytaj także: Pierwszy francuski zawodnik na takim poziomie. Wyznacza własną drogę i ciężko pracuje

W tym wszystkim na pewno najbardziej szkoda Nickiego Pedersena i Andersa Thomsena, bo obaj zacierali ręce na walkę w mistrzostwach Europy, a teraz nie mogą już w zasadzie nic wskórać. Strach pomyśleć co by było, gdyby cała piątka Duńczyków mogła wystąpić we wszystkich czterech rundach finałowych i pokazać pełnię swojego potencjału. To mógłby być naprawdę duński sezon w cyklu TAURON SEC…

Ostatnie lata nie były jednak szczególnie udane dla duńskiego żużla. Od trzech sezonów reprezentanci tego kraju nie są w stanie przebić się na podium juniorskich i seniorskich mistrzostw świata. Po ostatni złoty medal w cyklu Grand Prix sięgnął Nicki Pedersen w 2008 roku, a wśród młodzieżowców Michael Jepsen Jensen w sezonie 2012.

Zbyt wielu powodów do zadowolenia Duńczycy nie mieli również w seniorskiej rywalizacji drużynowej. W ostatnich dwóch sezonach istnienia Drużynowego Pucharu Świata (2016-2017) nie byli w stanie awansować do wielkiego finału, pomimo tego, że wcześniej regularnie bili się o złoto.

Sukcesów zabrakło też w dotychczasowych dwóch edycjach Speedway of Nations (2018-2019), gdzie Duńczykom ani razu nie udało się nawet stanąć na podium. Inna sprawa, że w zawodach nie zawsze brali udział najlepsi w danej chwili zawodnicy, co wynikało z różnych zawirowań wewnątrz kadry i wielu nie do końca zrozumiałych decyzji managera Hansa Nielsena.

Nie na każdym polu Duńczycy mogą jednak mówić o klęsce urodzaju. Jednym z obszarów, który w ostatnich latach okazał się prawdziwą kopalnią sukcesów, są mistrzostwa Europy. Od kiedy za ich organizację odpowiada firma One Sport, czyli od 2013 roku, tylko raz zdarzyło się, by duńskiego żużlowca zabrakło na podium (sezon 2017). Najwięcej medali uzbierał Nicki Pedersen (złoto 2016, srebro 2013 i 2015 oraz brąz 2014). Poza tym, po jednym krążku dorzucili Leon Madsen (złoto 2018) i Peter Kildemand (srebro 2014). Przed rokiem o krok od medalu był również Mikkel Michelsen, któremu do trzeciego miejsca zabrakło zaledwie jednego punktu.

Wielki finał TAURON Speedway Euro Championship 2019 odbędzie się 28 września, na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Bilety na to wydarzenie dostępne są od 19 zł na eBilet.pl.

Komentarze (0)