Żużel. Krzysztof Cegielski. Podaj Cegłę: Zmiana regulaminu? Kluby myślą tylko o sobie (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski i Marcin Feddek
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski i Marcin Feddek

- Jeśli na siłę wrzucimy do składów zagranicznych juniorów kosztem Polaków, to jest to wielki błąd. Kluby wykorzystują autorytet Andrzeja Witkowskiego, aby podporządkować regulamin pod swoją sytuację - pisze w swoim felietonie Krzysztof Cegielski.

W tym artykule dowiesz się o:

Podaj Cegłę, to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, szefa stowarzyszenia zawodników Metanol, eksperta nSport+.

***

Mam wrażenie, że pomysły, które wrzuca nam ostatnio honorowy prezes PZM Andrzej Witkowski nie są przypadkowe i niekoniecznie wszystkie jego autorstwa. Sądzę, że jego autorytet wykorzystywany jest przez niektóre kluby, które chcą coś ugrać. To mi przypomina lata, o których już dawno powinniśmy zapomnieć, a więc czasy chaosu oraz ciągłych zmian w regulaminie. Wtedy wszystko działo się na takiej zasadzie, że prezesi spotkali się na jakimś zebraniu, a kto miał silniejszy głos i większe możliwości, wówczas ten podciągał regulamin pod swoje potrzeby. Nie tędy droga.

Miałem wrażenie, że te czasy już minęły, a polski żużel rozwija się stabilnie i w miarę przewidywalnie. Widzę jednak, że zaczynamy wracać do złej historii. Argumenty, że mamy wspierać inne kraje są oczywiście nietrafione i nieprawdziwe. Jeśli prezes Andrzej Witkowski ma szczerą chęć wesprzeć zagranicznych zawodników, to niech poprosi swoich kolegów z federacji dla przykładu szwedzkiej, aby u siebie wprowadzili przepisy wspierające lokalnych zawodników. W Szwecji w wielu klubach obecnie jeździ więcej Polaków niż Szwedów, a pod numerami - odpowiednikami do naszych pozycji juniorskich - nie muszą jeździć ani młodzieżowcy, ani tym bardziej szwedzcy zawodnicy. Jak widać, tam na miejscu jest wiele do zrobienia i totalnym absurdem byłoby gdybyśmy mieli bardziej otwierać się na zagranicznych zawodników młodzieżowych.

Żużel. Te zmiany mogą wstrząsnąć transferowym rynkiem. PZM szykuje nam prawdziwą bombę. CZYTAJ WIĘCEJ!

Numer ósmy jest wystarczającą pomocą dla innych żużlowych państw. Wobec zagranicznych zawodników nie ma sensu robić żadnych innych kroków. Gdy popatrzymy na ten zapis jeszcze z innej strony, to zauważmy, że najpierw dokładamy do drużyny ósmego zawodnika, a teraz mamy ograniczać liczbę seniorów do czterech? Przecież to niedorzeczne.

ZOBACZ WIDEO: Rusko ma rację. Transferowe gry sprzeczne z etyką

Chciałbym przypomnieć, że silne i bogate ligi żużlowe w Polsce nie wzięły się z tego, że jeden czy drugi prezes, zawodnik czy ktokolwiek inny wymyślił sobie zbudowanie najlepszej żużlowej ligi na świecie. Taką pozycję osiągnęliśmy dzięki sukcesom polskiej reprezentacji. To sukcesy Tomasza Golloba wspieranego przez Jarka Hampela w GP jak i całej reprezentacji w Pucharach Świata spowodowały zainteresowanie wielkich sponsorów, telewizji i mediów. Jakiś czas temu musieliśmy płacić za to, aby telewizja pokazywała na swoich antenach żużel. Dzisiaj jest o to walka.

Dlatego właśnie musimy pilnować naszej reprezentacji i wprowadzać do niej młodszych zawodników. Nie mielibyśmy ich, gdyby nie przepis o dwóch polskich zawodnikach. Dzisiaj nie byłoby Drabika, Smektały, Kubery, Lamparta i całego zaplecza naszej reprezentacji.

Federacja międzynarodowa, jak i inne kraje, o nas specjalnie się nie martwią.
Najlepszym przykładem jest zawieszenie Drużynowego Pucharu Świata. I ja nie wierzę w wielkie serce naszych działaczy, że nagle po zakończeniu sezonu przypomnieli sobie o zagranicznych zawodnikach. Mam doświadczenie z innych dyscyplin. Tam gdzie reprezentacje odnoszą sukcesy, tam są silne ligi. Wystarczy wymienić siatkówkę, do niedawna piłkę ręczną, a teraz swoje pięć minut ma koszykówka. Natomiast jeśli dzisiaj na siłę wrzucimy do polskiej ligi żużlowej zagranicznych juniorów kosztem Wojdyły, Szlauderbacha, Bartkowiaka czy Świdnickiego, to zamkniemy naturalny dostęp kolejnych zawodników do naszej kadry.

Chciałbym zaapelować o porzucenie pomysłów tego typu zmian. Poza wszystkim dobrą praktyką przyjętą przez prezesów Szymańskiego i Stępniewskiego jest to, że wszelkie zmiany zmieniające mocno rzeczywistość są najpierw dyskutowane i konsultowane z planem na kilka lat do przodu. Minęły już czasy zmian na ostatnią chwilę i tak musi pozostać jeśli chcemy stawać się coraz bardziej przewidywalną dyscypliną.

Możemy na bieżąco ulepszać, poprawiać detale. I za taki przykład uważam pomysł lekkich korekt w tabeli biegowej. Również nad tym pracuję i zbieram opinię, aby spróbować stworzyć sytuację bardziej sprawiedliwą, myśląc o takich zawodnikach jak Jamróg czy Przedpełski, którzy jeżdżą z trudnymi numerami startowymi przez co jest im jeszcze trudniej.

Na koniec powiem tylko tyle, że jak słyszę takie hasła o zmianach w regulaminie, to dostaję białej gorączki. Przestrzegam przed tym wszystkim. Nie sugerujmy się tym, że jeden czy drugi zawodnik kończy wiek juniora i teraz musimy układać regulamin pod wybrane kluby. To nie może tak funkcjonować. Musimy myśleć o przyszłości całej dyscypliny.

Krzysztof Cegielski
CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Zawodnicy pytają gdzie kasa, a prezes Wandy zapadł się pod ziemię. Czy to koniec żużla w Krakowie?

Źródło artykułu: