To nie był udany sezon dla Vaclava Milika, który miał spore problemy, by regularnie punktować w PGE Ekstralidze. Słaba forma Czecha sprawiła, że stracił on pewne miejsce w składzie Betard Sparty Wrocław. Mimo to, żużlowiec chce dalej startować w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Bardzo bym chciał zostać w PGE Ekstralidze. Popełniłem dużo błędów i chcę je naprawić - powiedział nam Milik.
Czytaj także: Przedpełski zostaje w forBET Włókniarzu
Jeszcze kilka tygodni temu Milika kusił Apator Toruń, ale wiadomo już, że wizja transferu do Grodu Kopernika upadła. Z ośrodków I-ligowych czeskim zawodnikiem ma być zainteresowany też Zdunek Wybrzeże Gdańsk. W środowisku zaczęło się też mówić o możliwym powrocie Milika do PGG ROW-u Rybnik. To właśnie w barwach "Rekinów" wypłynął on na szerokie wody w polskiej lidze.
- Nie dzwoniłem do nikogo z Rybnika, więc na razie nie ma tematu. Jednak gdyby ktoś z ROW-u telefonował, to z chęcią wysłuchałbym oferty. Dobrze wspominam ten klub - zdradził nam Czech.
Czytaj także: Woryna wielkim pechowcem TAURON SEC
26-latek priorytetowo traktuje jednak Betard Spartę, w której startował przez kilka ostatnich sezonów. - Betard Sparta ma pierwszeństwo. Jeszcze nie rozmawiałem z działaczami. Będzie chwila, by usiąść i omówić przyszłość. Na pewno trudno jest mi z numerem ósmym. Chciałbym trafić gdzieś do zespołu, gdzie nie ma tego rezerwowego. Tak, abym mógł robić swoje i miał większy luz. Bo teraz było tak, że skupiałem się na jednym, dwóch wyścigach i to tworzyło ogromną presję - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie