Żużel. Za i przeciw Hynka. Zmarzlik nic nie musi, tylko może. Gdyby Bartkowi powinęła się noga, nie linczujmy go

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

To tylko sport, a ten posługując się wyświechtaną regułką, rządzi się swoimi prawami. Nie złorzecząc nasuwa mi się od razu taka prośba, gdyby Bartkowi powinęła się noga, nie linczujmy go. To tak na wypadek gdyby w Polsce zapanowała żałoba narodowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieprawdopodobne emocje wyzwala w nas najbliższy, ostatni w tym sezonie turniej Grand Prix. Od dziewięciu lat i złota Tomasza Golloba Polak nigdy nie był tak blisko zdobycia tytułu mistrzostwa świata. Dramaturgii i podniosłości temu wydarzeniu dodaje fakt, że to runda zamykająca tegoroczny cykl. Feta byłaby więc pełna i wyjątkowa. Podnieść najcenniejsze trofeum na ojczystej ziemi? Bajka.

Bartosz Zmarzlik trzyma w kieszeni siedem punktów przewagi nad Emilem Sajfutdinowem i dziewięć nad Leonem Madsenem. Gorączka sobotniej nocy narasta, większość kibiców siedzi jak na szpilkach i zastanawia się, czy 24-latek udźwignie ciężar wydarzenia i dotknie na Motoarenie nieba, zgarniając po Jerzym Szczakielu i Tomaszu Gollobie trzeci najcenniejszy laur dla biało-czerwonych barw.

CZYTAJ TAKŻE: Sajfutdinow imponuje wypowiedziami i jazdą. "Jest napompowany"

U mnie spokojnie jak na wojnie. Siedem to dużo. Siedem to szczęśliwa cyfra. Świat żużla niejedno już widział, ale sorry, tego CHYBA nie da się spartolić. I tutaj wolę zostawić sobie pewien margines, ale o tym odrobinę później. Bartek jest cały sezon w sztosie. Wątpliwości pojawiłby się gdyby Zmarzlik notował obniżkę formy. Nic takiego nie ma jednak miejsca. Jest jak idealnie zaprogramowana maszyna. Nie wygląda na człowieka, którego zje presja.

ZOBACZ WIDEO Baron zdradza kontraktowe tajemnice Unii. Mówi o Sajfutdinowie i Falubazie

Cieszy mnie też, co innego. Nasz naród lubi się nakręcać przed wielkimi wydarzeniami. Pompuje balon oczekiwań do potężnych rozmiarów. Najczęściej pękał on z wielkim hukiem, a potem płacz i lament nie miał końca. Może się mylę, ale w przypadku Bartka tego nie zauważam. Jesteśmy bardzo powściągliwi.

Tak sobie myślę, że Zmarzlikowi byłoby wygodniej gonić niż bronić. Wcześniej rzuciłem słowo chyba i że tego nie idzie zepsuć. Pamiętajmy jednak, że to tylko sport, a ten posługując się wyświechtaną regułką, rządzi się swoimi prawami. W takim momencie trudno nam sobie zobrazować, że Zmarzlik nie sięga po złoto, lecz wyjeżdża z Torunia z drugim srebrem w przeciągu dwóch lat.

Nie zapeszając, nie złorzecząc, nasuwa mi się od razu taka prośba: gdyby Bartkowi powinęła się noga, nie linczujmy go. To tak na wypadek gdyby w Polsce nagle zapanowała żałoba narodowa. Zaznaczam, całym sercem jestem za Bartkiem, ale jak to mawiają, przezorny zawsze ubezpieczony. On jest na takim etapie, że jeszcze nic nie musi. Tylko ewentualnie może, bo w przyszłości i tak złoto jest mu pisane. Tak jak Gollobowi. Długo na nie czekał, ale wreszcie się doczekał.

Słyszy się po kątach, że do Torunia Gollob zawita. Działacze, w ostateczności team Bartka powinien zrobić, co tylko w ich mocy żeby sprowadzić do Torunia najlepszego polskiego żużlowca w historii. Zmarzlik na każdym kroku podkreśla jak wielką rolę odgrywa w jego karierze Gollob. Jak wiele dają mu rozmowy telefoniczne przed rundami. Podejrzewam, że już sama obecność w parku maszyn pana Tomasza i kręcenie się wokół boksu Bartosza byłoby wielką wartością dodaną. Nie musiałby pewnie nawet nic mówić. Jestem przekonany, że jednym spojrzeniem, gestem wprowadziłby harmonię, luz itp. Po prostu żeby był.

Gollob musi być w sobotni wieczór na Motoarenie również przez wgląd na to, jak ogromne piętno odcisnął na wychowanku Stali Gorzów. Kto wie, może dojdzie przecież do symbolicznego przejęcia pałeczki ucznia od mistrza, mentora. Gollob praktycznie od początku kariery jest przy Zmarzliku. Doglądał jak samorodny talent kształtuje się pod jego nosem, a teraz blisko dekadę po swoim sukcesie, zostałby naocznym świadkiem, jak ten którego namaścił spełnia marzenia nie tylko jego, swoje, ale i pękającej w szwach Motoareny oraz rzeszy rodaków przed telewizorami.

CZYTAJ TAKŻE: Gollob vs. Zmarzlik. Wiele ich łączy, ale jeszcze więcej dzieli

Mój typ: Status quo po Cardiff. 1. Zmarzlik, 2. Sajfutdinow, 3. Madsen.

Źródło artykułu: