Żużel. Grand Prix. Mamy Króla! Zmarzlik to zrobił, bo miał wszystko, czego potrzebował (komentarz)

PAP / Michał Szmyd / Na zdjęciu od lewej: Leon Madsen, Bartosz Zmarzlik, Emil Sajfutdinow
PAP / Michał Szmyd / Na zdjęciu od lewej: Leon Madsen, Bartosz Zmarzlik, Emil Sajfutdinow

Bartosz Zmarzlik mistrzem świata! Kto zakładał inny scenariusz, musiał nie być z Polski. Ewentualnie z Leszna i Częstochowy, bo lokalni kibice często wspierali Sajfutdinowa lub Madsena. Ten drugi pojechał kosmiczne zawody, ale Zmarzlik zrobił swoje.

Tętno ponad 110 uderzeń serca na minutę rejestrował mój zegarek, kiedy żużlowcy ustawiali się do drugiego półfinału podczas toruńskiej rundy Grand Prix (standardowo kręci się około 70). Emil Sajfutdinow po wewnętrznej, a obok nasz Bartosz Zmarzlik. Polak nie dał rywalowi szans i przypieczętował tytuł. Eksplozja, szał radości! Mamy trzeciego mistrza świata w indywidualnych zawodach.

Bartosz Zmarzlik ciężko pracował na ten sukces. To nie jest przypadek, nie jest to sezon, gdzie rywale byli słabsi czy coś podobnego. Leon Madsen miał przecież kosmiczny rok. Od początku cyklu plasował się w czołowej trójce, a w ostatnim turnieju wykręcił maksymalną ilość punktów. Siedem biegów z rzędu wygrywało niewielu żużlowców, ale to tym bardziej podkreśla kunszt i umiejętności Zmarzlika.

Kiedy po przedostatnim turnieju cyklu w Cardiff pisałem do Bartka, ten odpisał mi krótkie "Jedziemy dalej" (mam nadzieję, że się nie obrazi za udostępnianie prywatnych wiadomości). To pokazuje jak świadomy i zdeterminowany był nasz zawodnik. Żadnych wiadomości typu: może się uda, postaram się itp. To już żużlowiec kompletny. Przy dobrym sprzęcie i chłodnej głowie może zdominować ten cykl na wiele lat.

ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie

Czytaj także: Jechał po złoto i patrzył na telebim!

Był jeden zawodnik, który miał ten sam luz. Może nawet większy. Myślę tu o Darcy Wardzie, ale jego już wśród sportowców nie ma i dlatego stawiam, że to pierwszy z wielu tytułów naszego żużlowca.

Presja, jaką wytwarzały trybuny w Toruniu, media w ostatnich dniach, czy choćby social media podczas turnieju, była olbrzymia. Zmarzlik nic sobie z tego nie zrobił. Po prostu wsiadł na motocykl i zrobił to, co do niego należało. Tylko tyle i aż tyle, ale tego potrzebował, aby dać nam radość a sobie miejsce w historii.

Półtora roku temu krytykowałem nowego mistrza świata, że jeździ zbyt ostro. To było w sytuacji, kiedy nadrabiał braki sprzętowe agresją i rywalom zdarzały się w tej konfrontacji upadki. Miałem z nim wtedy męską rozmowę, ale finalnie myślę, że taki zimny kubeł krytyki dobrze mu zrobił. Nie można tylko głaskać, tym bardziej, kiedy jest źle i kiedy coś idzie nie w tę stronę.

Cała Polska dziś świętuje. Może Leszno i Częstochowa trochę mniej, bo ich serca biły dla Sajfutdinowa i Madsena. Obaj są żużlowcami wybitnymi, ale jednak to nie nasi krajanie. Który kibic Cristiano Ronaldo, czy Lionela Messiego kibicuje Portugalii lub Argentynie w starciu z Polską? No nie jest to zachowanie naturalne.

Swoją drogą trzeba oddać Rosjaninowi i Duńczykowi ogromny szacunek. Ostatnie dwa turnieje GP pokazały, że trójka z finalnego podium była w tym roku niesamowita. Madsen w Toruniu wykręcił 21 punktów. Fantastyczny wynik, ale i to nie wystarczyło na Zmarzlika. Z drugiej strony, to też pokazuje, jak mocny był nasz zawodnik i jak bardzo zasłużył na to złoto. Łzy, krzyki i ogromna radość. Bartosz Zmarzlik dał nam piękne chwile i wierzę, że da je jeszcze nie raz.

Zobacz także: klasyfikacja finalna cyklu Grand Prix 2019

Niestety GP w Toruniu to kolejny słaby występ Janusza Kołodzieja. Nasz reprezentant żegna się z cyklem w słabym stylu. Nawet w Toruniu, gdzie podczas meczów ligowych rozstawia wszystkich po kątach, nie szło mu jak zawsze.

Występ bez rewelacji zaliczyli też Patryk Dudek i Maciej Janowski. Ten pierwszy ledwo utrzymał się w cyklu na przyszły rok. W jego przypadku ewidentnie coś poszło nie tak, bo szczególnie druga część sezonu była wyraźnie słabsza. Janowski z kolei w trakcie roku zaliczył kontuzję, ale w cyklu swoje zrobił i kończy go na szóstym miejscu. Na takie zapracował i w tym roku wyżej być nie mógł. Może za rok znów włączy się do walki o medale jak w poprzednich latach.

Źródło artykułu: