Ten sezon był dla Orła prawdziwym koszmarem. Łodzianie mieli walczyć o awans do fazy play-off, a ostatecznie wisiało nad nimi widmo spadku do drugiej ligi. Drużyna Lecha Kędziory wylądowała w barażach. Na szczęście zdołała pokonać Power Duck Iveston PSŻ Poznań i pozostała na zapleczu PGE Ekstraliga. W przyszłym roku prezes Orła nie chce przeżywać takiej nerwówki. Nie po to w Łodzi budowano jeden z najnowocześniejszych stadionów w kraju, by drużyna broniła się rozpaczliwie przed degradacją. W związku z tym Witold Skrzydlewski zapowiada kompletną zmianę filozofii.
- W sezonie 2020 kadra naszej drużyny będzie składać się z sześciu seniorów - mówi nam główny sponsor klubu. - Pięciu pojedzie w meczu, a jeden będzie stanowić zabezpieczenie na wypadek kontuzji. Jeśli wydarzy się większe nieszczęście, to dopiero wtedy będziemy szukać zawodników na rynku. Kadra będzie mniej liczna, ale to nie znaczy, że zamierzamy przystąpić do szalonej licytacji. Jesteśmy klubem, który zawsze wywiązuje się z danego słowa - tłumaczy prezes Orła.
Zobacz także: Nadciąga Mrozek. Prezes PGG ROW-u zdradza, że 99 procent składu zamknięte
Skąd taka radykalna zmiana w Łodzi? Przecież do tej pory Witold Skrzydlewski powtarzał, że szeroka kadra to atut. Prezes Orła tłumaczył, że rywalizacja o miejsce w składzie jest potrzebna, bo mobilizuje żużlowców do tego, by dawali się z siebie więcej. Teraz zapowiada radykalny krok w odwrotnym kierunku. Okazuje się, że szef łódzkiego klubu kompletnie zmienił myślenie, bo przekonał go do tego jeden z zawodników.
ZOBACZ WIDEO: Drozd ostro o barażach: Luki, bałagan, regulamin jest za cienki
- Już tego błędu nie popełnimy. Pan Jeleniewski wszystko mi wyjaśnił. Można powiedzieć, że mnie przekonał - podkreśla. - Większa liczba żużlowców powoduje, że dobra atmosfera w zespole istnieje tylko w teorii. Do tej pory sądziłem, że należy mieć w zapasie jednego Polaka i obcokrajowca. Wychodziłem z założenia, że co mecz należy wymieniać dwa najsłabsze ogniwa - przyznaje prezes.
Zobacz także: BSI planuje rewolucję. Nowy system punktacji w Grand Prix. Runda w Togliatti. A finał SoN w maju
- Pan Jeleniewski uświadomił mnie, że to tylko tak pięknie brzmi, bo problemy zaczynają się, kiedy drużyna ma współpracować. Dlaczego jeden ma podpowiadać drugiemu przełożenia, skoro może nie pojechać w następnym spotkaniu? Kolega staje się wtedy konkurentem. Musimy z tym skończyć i obiecuję, że to zrobimy - podsumowuje Skrzydlewski.