Tomasz Gollob otoczył Bartosza Zmarzlika niemal ojcowską opieką. Znakomity kontakt mają od ponad 10 lat, rozmawiają przed niemal każdymi zawodami, a Zmarzlik odnosi się do swojego mentora z ogromnym szacunkiem. - Pan Tomek - tylko tak, a nie inaczej, o nim mówi. Po finałowej rundzie tegorocznego Grand Prix, gdy Zmarzlik dziękował wszystkim, mówiąc kilka słów po angielsku kibice śmiali się, że nawet w tym języku mówi, jak Gollob.
Między Adamem Małyszem i Kamilem Stochem nigdy nie było takiej relacji jak u żużlowców. Kamil był po prostu młodszym kolegą Adama z kadry. Gdy trzeba było, podpowiadał mu, służył radą, ale tam nigdy nie było ścisłej współpracy. - Kamil zawsze podkreślał, że jest Kamilem Stochem i chce być sobą - mówi nam Rafał Kot, były fizjoterapeuta kadry. - Nigdy nie mówił, że naśladuje Adama. Tworzył swoją historię, chciał, żeby było to związane z jego osobą. Bardzo oszczędnie wypowiadał się na temat swoich idoli.
Czytaj także: Amerykańska spółka Discovery chce odbić Grand Prix z rąk BSI
Kiedy Gollob w 2010 roku cieszył się z tytułu mistrza świata, Zmarzlik zdawał żużlową licencję. Od 2008 roku, od przyjścia Golloba do Stali Gorzów, Zmarzlik był praktycznie częścią jego teamu. Władysław Komarnicki, były prezes Stali, poprosił Golloba, żeby ten otoczył małego Bartka opieką. - Byłem od wszystkiego. Myłem opony, biegałem po żelki, bo jak cukier spadł, to coś trzeba było jeść - mówi nam Zmarzlik. - W istocie pan Tomek przekazał mi wiedzę, której nie kupiłbym za żadne pieniądze. Mogłem dotknąć każdej śrubki, zapytać dosłownie o wszystko.
ZOBACZ WIDEO: Hampel jak Stoch. Baron mówi, że się nie skończył
Stoch o takiej relacji, jaka była i jest między Gollobem i Zmarzlikiem, mógł tylko pomarzyć. - Gdy Kamil wchodził do kadry, to Adam Małysz był niekwestionowaną gwiazdą światowych skoków i nadal skakał bardzo dobrze. Kamil był młodym wilczkiem, który przyszedł do kadry i miał swoje cele. Na początku ich jednak nie osiągał i nie umiał sobie z tym poradzić - wspomina Kot.
- Kamil chciał jednak osiągać jak najlepsze wyniki - kontynuuje Kot. - Był bardzo solidny, spełniał wymogi trenerów, miał znakomite podejście do treningów, a jednak wyniku nie było tak szybko, jak on by chciał. Zaczął współpracować z psychologiem i Kamil Wódka potrafił go wyciszyć. Pamiętam też słowa taty Kamila Stocha, który powtarzał synowi "musisz sto razy przegrać, żeby raz wygrać". Kamil nauczył się cierpliwości i przyszły zwycięstwa.
Gollob swoimi radami i wielką pomocą skracał Zmarzlikowi drogę do kolejnych sukcesów. W 2011 roku, w pierwszym sezonie startów w Ekstralidze, Bartosz zdobył 51 punktów. Żaden 16-latek nie dokonał ani wcześniej, ani później czegoś tak niesamowitego. W 2012 Zmarzlik startując z dziką kartą w Grand Prix Polski w Gorzowie, zajął trzecie miejsce wyprzedzając w finale swojego mistrza. Kiedy Gollob przed startem sezonu 2017 zakończył karierę z powodu kontuzji, Zmarzlik był już wielką gwiazdą PGE Ekstraligi, jej najskuteczniejszym zawodnikiem.
W 2011 roku Małysz zakończył karierę, a Stoch zaczął wygrywać w PŚ w skokach narciarskich. W styczniu, w trzecim indywidualnym konkursie na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza, doszło do niesamowitego wydarzenia. W pierwszej serii Małysz upadł i został zabrany do szpitala na badania. W tym samym konkursie, gdy fani martwili się o zdrowie "Orła z Wisły", swoje wielkie chwile przeżywał Stoch. Polak prowadził po 1. serii i miał szansę na pierwsze zwycięstwo w karierze. W 2. kolejce warunki były na skoczni ekstremalne, potężna śnieżyca i wiatr w plecy. Stoch wytrzymał presję i wygrał przed własną publicznością, pierwszy w karierze konkurs Pucharu Świata.
Po sezonie 2012 Gollob opuścił Stal i Zmarzlik martwił się, że już nie będzie miał z nim tak dobrego kontaktu. Jednak obawy się nie potwierdziły. W tym roku swego rodzaju rytuałem stało się to, że przed każdym turniejem Grand Prix panowie rozmawiali przez telefon. Dla Zmarzlika te dyskusje były naprawdę bardzo ważne, bo mistrz Tomasz zawsze dobrze na niego działał. - Gdy go widzę, to od razu mam uśmiech od ucha do ucha - podkreśla Zmarzlik.
Małysz w ostatnim konkursie w karierze, w 2011 roku, zajął 3. miejsce. Wygrał Stoch. Lepszej zmiany warty nie można było sobie wyobrazić. - Nastąpiło historyczne przejęcie pałeczki w tych konkursach. Wtedy było już wiadomo, że Kamil jest na najwyższym pułapie i możemy być spokojni, że po odejściu Adama, polska reprezentacja nadal będzie miała wielkiego lidera w osobie Kamila - komentuje Kot.
Czytaj także: BSI planuje rewolucję. Nowy system punktacji w Grand Prix?
Gollob namaścił Zmarzlika na swojego następcę w 2016 roku, w trakcie pożegnania z kadrą na PGE Narodowym w Warszawie. Wtedy Tomasz dał Bartkowi swoje rękawiczki. Dla kibiców stało się jasne, że etap jazdy po całej Europie za Gollobem został definitywnie zakończony. Otwierał się nowy. W tym samym roku Zmarzlik został trzecim żużlowcem na świecie, zdobywając brąz.
Uczniowie dawno przerośli swoich mistrzów. Małysz mógłby Stochowi pozazdrościć medali i osiągnięć. Adam rozbudził w Polakach miłość do skoków, ale nigdy nie był mistrzem olimpijskim. Stoch ma trzy złote medale olimpijskie. Zmarzlik w wieku 24 lat ma już 3 medale mistrzostw świata. Gollob pierwszy, brązowy, zdobył, gdy miał 26 lat. Mistrzem został rok przed czterdziestką. O Zmarzliku już mówi się, że to materiał na multimedalistę. Nie sposób jednak uciec od refleksji, że nie byłoby sukcesów Stocha i Zmarzlika, gdyby nie Gollob i Małysz. Oni przetarli szlak w bardzo trudnym momencie.