Żużel. Klątwa mistrzów świata. Ostatni raz zrobił to Nicki Pedersen. Co na to Bartosz Zmarzlik?

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Gollob, Crump, Hancock czy nawet Woffinden - żadnemu zawodnikowi w ostatniej dekadzie nie udało się obronić tytułu mistrza świata. Ostatnio dokonał tego w sezonie 2008 Nicki Pedersen. Bartosza Zmarzlika czeka piekielnie trudne zadanie.

[tag=21019]

Bartosz Zmarzlik[/tag] na początku października świętował w Toruniu Indywidualne Mistrzostwo Świata. Dokonał tego w wieku 24 lat. Wielu wróży mu wielką karierę. Niektórzy idą o krok dalej i spekulują, że już wkrótce może zostać multimedalistą Grand Prix. Zresztą sam zawodnik otwarcie mówi, że nie zamierza się zatrzymywać i będzie ciężko pracował na kolejne sukcesy. - Za rok tak łatwo nie oddam tego złota - powtarza nasz mistrz pytany o obronę tytułu.

Sprawdziliśmy, jak w ostatniej dekadzie radzili sobie mistrzowie świata, którzy bronili złotego medalu. Statystyki nie są optymistyczne. Ostatni raz tej sztuki dokonał Nicki Pedersen. W latach 2007 - 2008 Duńczyk był absolutnym dominatorem żużlowych torów. Jednak później z roku na rok mieliśmy duże przetasowania. Wyzwaniu związanemu z obroną tytułu nie sprostały takie nazwiska jak Gollob, Crump, Hancock czy Woffinden.

Żużel. Kasprzak stracił wiarygodność wśród prezesów. Kłamał w żywe oczy, powinien przeprosić. CZYTAJ TAKŻE!

Cofnijmy się o 10 lat. W 2009 roku mistrzem zostaje Jason Crump. Rok później walkę o tytuł przegrywa z Tomaszem Gollobem, kończąc cykl na trzecim miejscu. W 2011 roku drugi w historii polskiego żużla champion sezon finiszuje dopiero na 5. miejscu. Detronizuje go Greg Hancock. Amerykanin sezon później znów jest szybki, ale tytułu nie broni. W 2012 roku w Grand Prix sklasyfikowany został na miejscu trzecim, a nowym mistrzem został Chris Holder.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Australijczyk następny sezon miał kompletnie nieudany. Zmagał się z licznymi problemami, a zdetronizował go Tai Woffinden. Był to pierwszy tytuł w jego karierze. W sezonie 2014 był w grze o obronę mistrzostwa, lecz ostatecznie musiał uznać wyższość Hancocka. Panowie zamienili się miejscami rok później. Brytyjczyk miał więc kolejną okazję, aby bronić tytułu. Nie udało się. W 2016 roku mistrzem został znów Amerykanin.

I to był ostatni sukces rutynowanego zawodnika na arenie międzynarodowej. W 2017 roku z powodu kontuzji cały turniej skończył na odległym 14. miejscu. Nowym mistrzem został Jason Doyle. Klątwa mistrzów wciąż trwała, bo rok później Australijczyk zaliczył zjazd na 7. pozycję. Do gry wrócił z kolei Woffinden, dla którego mistrzostwo wywalczone w sezonie 2018 było trzecim tytułem w karierze.

Dalszą historię już znamy. Ostatni sezon był kompletnie nieudany w wykonaniu Brytyjczyka. Kontuzja odniesiona podczas meczu ligowego w Lublinie to jedno, jednak Tai zagubiony był przez cały sezon. Klątwa trwa w najlepsze. Zastanawiamy się teraz, jak poradzi sobie z nią Zmarzlik. Gdyby patrzeć przez pryzmat nietuzinkowych umiejętności, wielkiej determinacji oraz świetnego przygotowania naszego reprezentanta, wówczas moglibyśmy być całkowicie spokojni. Z drugiej strony zasada "bij mistrza" była w ostatniej dekadzie bezwzględna. Inna sprawa, że historia pokazała, że mistrzowie muszą mierzyć się nie tylko z rywalami, ale także często z ciężkimi kontuzjami. Niejednokrotnie była to największa przeszkoda w grze o obronę mistrzostwa świata.

Żużel. PGG ROW w sporym kłopocie. Transfery zawodników, których klub by chciał, na razie pod znakiem zapytania

Źródło artykułu: