Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.
***
[tag=2625]
Krzysztof Kasprzak[/tag] już oficjalnie w truly.work Stali. Podpisał dwuletni kontrakt, więc gorzowianom należą się gratulacje, bo mają praktycznie gotowy skład. Speed Car Motor drugi rok z rzędu zabiegał o zawodnika i musi objeść się smakiem, ale czy to porażka? Tak bym tego nie traktował. Niestety, tak w tej chwili funkcjonuje rynek. Można wiele rzeczy ustalić, ale na końcu czasami i tak nic z tego nie wychodzi.
Lublinianie z pewnością liczyli na przyjście Kasprzaka i wiązali z nim duże nadzieje. Nie jest jednak tak, że obudzili się z ręką w nocniku, bo na giełdzie są jeszcze inne opcje. Wcale nie muszą okazać się gorsze od tej, która była dla nich wyborem numer jeden. Teraz głównym celem będzie pewnie Jakub Jamróg, czyli bardzo solidny jeździec.
Jeśli skończy się na wychowanku Unii Tarnów, to i tak będę bić lublinianom brawo. Jamróg nie ma takiego nazwiska i takich osiągnięć jak Kasprzak, ale wszystko jeszcze przed nim. Wcale nie musi być gorszy. Poza tym Motor mógłby wtedy pochwalić się wzmocnieniami na dwóch pozycjach seniorskich. Przy tak ubogim rynku to jest naprawdę coś. Co więcej, prezes Jakub Kępa zatrzymał również najważniejszych zawodników z sezonu 2019. Niektórzy mają za sobą świetny rok, więc to wcale nie było takie oczywiste. Moim zdaniem należy mówić o sukcesie, a nie o porażce.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Zobacz także: Hancock wciąż bez kontraktu w Polsce. Menedżer żużlowca zapewnia jednak, że mistrz wróci
Co do Jakuba Jamroga, to wiem, że w grze są dwa kluby. Poza Speed Car Motorem ciągle mówi się o pozostaniu w Betard Sparcie. Wydaje mi się jednak, że dla samego zawodnika priorytetem będzie pewne miejsce w składzie. On chyba nie chce się zastanawiać, czy jedzie, czy też musi czekać na swoją szansę. Jeśli na tym mu zależy, to powinien wybrać Lublin, bo tam będzie mieć komfort.
Wracając jeszcze do sprawy Kasprzaka, niektórzy go krytykują i zwracają uwagę, że grał na dwóch fortepianach. Co z tego? Nikt takiego postępowania nie może mu zabronić. Kluby też nie mają specjalnie wyjścia. Muszą w takich gierkach uczestniczyć, bo mamy rynek zawodników, a nie tych, którzy pracę im oferują. To żużlowcy dyktują warunki, bo doskonale wiedzą, że popyt przewyższa podaż.
Tak będzie do momentu, kiedy nie zrobimy czegoś, by zatrzymać to zjawisko i nadać mu odwrotny bieg. Kasprzak dobrze się zabezpieczył. Może i prowadził podwójną grą, ale czy to jakieś przestępstwo? Nie takie rzeczy w żużlu miały już miejsce. Zarządzający dyscypliną powinni się jednak zastanowić, co dalej, bo to wszystko zmierza w złym kierunku.
Marian Maślanka