Od osób będących blisko Fogo Unii słyszymy, że Piotr Pawlicki zapadł się pod ziemię i nie ma z nim kontaktu. Zawodnik nie pojawił się na dwóch ważnych imprezach podsumowujących sezon i pogrzebie trenera Tomasza Skrzypka, z którym podjął współpracę w trudnym momencie i stanął na nogi.
Prezes Fogo Unii Piotr Rusiecki w sprawie absencji Pawlickiego w ogóle nie chciał zabierać głosu. Także Przemysław Mocek, menedżer żużlowca, nie odpowiedział na naszego sms-a z pytaniem, co dzieje się z Piotrem i czy kibice powinni się niepokoić jego absencjami. Wypowiedział się za to menedżer leszczyńskiej drużyny Piotr Baron.
- Jestem w kontakcie z Piotrem - mówi nam Baron. - Wszystkie jego absencje to efekt przedłużającego się zwolnienia lekarskiego. Zaraz po Gali PGE Ekstraligi miał się poddać zabiegowi wyjęcia śruby w klinice Rehasport. To pamiątka po kontuzji na crossie z okresu przygotowań przed sezonem 2018. Wiem, że to się udało zrobić, ale wyszły jakieś nieprzewidziane sprawy i być może konieczny będzie jeszcze jakiś zabieg. W każdym razie L-4 się wydłuża i to dlatego Piotr ostatnio nigdzie się nie pokazuje. Nie dzieje się jednak nic złego.
Mówi się, że zdrowie najważniejsze. Rozumiemy, że zawodnik z powodu zabiegu miał tak duże problemy z poruszaniem się i tak był pochłonięty swoim leczeniem, że nie mógł się ostatnio publicznie pokazać. Ze słów menedżera wynika, że sprawy idą jednak w dobrym kierunku.
Zobacz też:
Żużel. KSM w pierwszej lidze? Prezes wymyślił system, który zachęci kluby do szkolenia. Poza tym liga będzie ciekawsza
Żużel. Stal musi namówić Karczmarza do zmiany decyzji. Z nim w składzie mogą nawet powalczyć o medal
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi