Greg Hancock na kilka dni zapadł się pod ziemię. Milczał, nie odpowiadał na maile działaczy PGG ROW-u Rybnik (więcej przeczytasz TUTAJ). Pojawiły się spekulacje, że żużlowiec jednak nie wróci na tor po rocznej przerwie. W tym sezonie nie startował, bo zajmował się chorą żoną.
Jednak beniaminek w końcu dostał odpowiedź. Potwierdziły się tym samym informacje Rafał Haja, menedżera żużlowca, który kilka dni temu zapewniał nas, że brak kontaktu z Gregiem nie oznacza niczego złego. - On na pewno wróci - przekonywał nas Haj (więcej przeczytasz TUTAJ).
Teraz sprawy powinny już nabrać rozpędu, bo PGG ROW jest w zasadzie skazany na Hancocka, jeśli chce mieć lidera drużyny (więcej przeczytasz TUTAJ). Na rynku nie ma już klasowych zawodników do wzięcia. Oczywiście trudno w ciemno zakładać, że Amerykanin będzie robił w każdym meczu dwucyfrówki. Rok nie jeździł, a w sezonie 2018 startował w drugiej lidze, więc to jednak jest lekka niewiadoma. W Rybniku nie mają jednak wyjścia. Muszą wierzyć, że Hancock będzie prezentował odpowiedni poziom, a przede wszystkim będzie pełnił funkcję dobrego ducha zespołu.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"