Prezes Betard Sparty Wrocław Andrzej Rusko przed głosowaniem na zagranicznego juniora zachęcał kolegów, by go poparli dla dobra światowego speedwaya. - Dlaczego nie chciałeś tego rozwiązania, gdy miałeś Maksyma Drabika? - padło pytanie z sali, ale pozostało ono bez odpowiedzi. W ogóle nie było jakiejś specjalnie gorącej dyskusji. Prezesi spokojnie wysłuchali szefa Sparty mówiącego o tym, ile dobra wynika z umożliwienia cudzoziemcom startów pod numerami zarezerwowanymi dla polskich młodzieżowców, a potem zagłosowali przeciwko (więcej przeczytasz TUTAJ).
Prezes forBET Włókniarza Częstochowa Michał Świącik, który mocno namawiał na głosowanie przeciwko prezesa truly.work Stali Gorzów Marka Grzyba, mówił, że stawianie na zagranicznych juniorów nie pomoże innym nacjom. Opowiedział historię Taia Woffindena, który dostał szansę we Włókniarzu, został już trzy razy mistrzem świata, ale pewnych procesów w Anglii nie zatrzymał. Zainteresowanie żużlem na Wyspach systematycznie spada i złoto Woffindena nic nie dało (więcej przeczytasz TUTAJ).
Sparta dostała poparcie wyłącznie od nieobecnego na poniedziałkowej platformie klubów PGE Ekstraligi prezesa PGG ROW-u Rybnik Krzysztofa Mrozka. Ten wysłał maila do prezesa Ekstraligi Żużlowej Wojciecha Stępniewskiego. Było w nim, że jest za zagranicznym juniorem i zero wyjaśnienia. Sprawa wydaje się jednak oczywista. ROW ma kłopot z młodzieżowcami, więc mógłby skorzystać, wpisując pod numery 6, 7 (14, 15) Daniela Bewleya.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Jeśli idzie o władze Ekstraligi, to prezes Stępniewski zachował bezstronność, aczkolwiek dał do zrozumienia, że być może coś należałoby zrobić. Jeśli nie teraz, to za rok. Większość klubów w pismach z propozycjami zmian po sezonie 2020 zdeklarowała chęć powrotu do KSM. Niektórzy zaznaczyli, że maksymalny KSM dla drużyny powinien wynosić 37.
Wracając do tematu zagranicznego juniora, to może wróci on w pakiecie z KSM po sezonie 2020, albo rok później. Nawet zwolennicy wprowadzenia KSM utrzymują, że pewne poważne zmiany powinny być wprowadzane z 2-letnim wyprzedzeniem. W przypadku zagranicznego juniora jest ten problem, że obecnie mamy obowiązek licencyjny, który wymusza na klubach wyszkolenie odpowiedniej liczby zawodników. Ten przepis obowiązuje dopiero 2 lata. Za kolejne dwa można by myśleć o zagranicznym juniorze, bo do tego czasu dostalibyśmy odpowiedź, czy obecnie objęci procesem szkolenia zawodnicy do czegoś się nadają.
A już tak na koniec, to nie sposób uciec od refleksji (zresztą takie głosy można było usłyszeć w poniedziałek na platformie), że prezesi klubów zagłosowali nie tyle przeciwko zagranicznemu juniorowi, ile przeciwko prezesowi Rusko. Od jednego z działaczy słyszymy, że szef Sparty zawinił tym, iż za plecami pozostałych przekonał PZM do pewnego pomysłu i chciał go przeforsować, nie patrząc na zdanie innych.