Większość spraw na rynku transferowym poukładana, a jednym z nielicznych, którzy wciąż są do wzięcia, pozostaje Greg Hancock. 4-krotny mistrz świata po kilku dniach przerwy wznowił negocjacje z PGG ROW-em. Spekuluje się jednak, że Amerykanin może ostatecznie zrezygnować z jazdy w PGE Ekstralidze i podpisać umowę w Nice 1.LŻ. Tropy prowadzą do Bydgoszczy.
Dlaczego ZOOleszcz Polonia? Nasz informator tłumaczy, że, dlatego że presja nie tak duża, jak w PGE Ekstralidze. No i jak nie wyjdzie, to nie będzie większych konsekwencji. W końcu Polonia już poczyniła pewne kadrowe ustalenia. Na pewno nie budowała niczego wokół Hancocka, więc jeśli Greg spadnie niczym gwiazdka z nieba i wypadnie blado, to nikt na tym nie straci.
Jerzy Kanclerz, prezes bydgoskiego klubu już przyzwyczaił się do tego, że Hancock jest łączony z jego klubem. Tłumaczył, że nie rozmawia z Gregiem przed meczami play-off w 2.LŻ w tym sezonie. Teraz robi to ponownie. - Co prawda widziałem się z Gregiem na Grand Prix, ale nie rozmawialiśmy o Polonii - mówi nam Kanclerz - I proszę mi wierzyć, że wasz informator jest w błędzie. Z prostego powodu. Nie mamy wolnego miliona, a co najmniej tyle trzeba by było mieć, żeby go zatrudnić.
- Jakbym wziął Hancocka za milion, to zostałoby mi dwa i pół miliona na sprawy bieżące, szkółkę i pozostałych zawodników - wylicza Kanclerz. - Gdybym w to poszedł, wróciłbym do tego, co było, czyli długów. Tego absolutnie nie zamierzam robić, więc tych, co marzą o Hancocku, muszę sprowadzić na ziemię. Będą za to inne ciekawe nazwiska. Wkrótce zaczniemy je ujawniać - kwituje Kanclerz.
Zobacz też:
Żużel. Opcja leszczyńska w Falubazie definitywnie wycięta. Skórnicki usłyszał, że działa innym na nerwy
Żużel. Limity finansowe w niższych ligach będą podniesione. 400 złotych więcej za punkt
ZOBACZ WIDEO Kibice na PGE Narodowym. Tak wygląda największe żużlowe wydarzenie na świecie