Rosyjski żużlowiec bez wątpienia jest królem bydgoskiego obiektu, gdzie jego średnia biegowa wynosi aż 2,500 i jest zdecydowanie najwyższa w całym zespole Zenona Plecha. Ma na swoim koncie kilka świetnych występów na stadionie przy ul. Sportowej (16 punktów z Unibaxem, 13 z Falubazem, 11 z Atlasem). Dużo gorzej jest jednak na wyjazdach, gdzie średnia Emila Sajfutdinova spada do 1,724 pkt./bieg.
- Moim problemem są przyczepne tory, nie mam silnika na takie nawierzchnie - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sajfutdinov. Rosjanin i jego ekipa nie czeka z założonymi rękoma, tylko aktywnie szuka rozwiązania. Dlatego właśnie w piątek, mimo że w najbliższą niedzielę czeka go mecz w Bydgoszczy z Włókniarzem, trenował na torze… w Poznaniu.
- Chciałem potrenować właśnie na przyczepnym torze, a w Bydgoszczy będę jeździł w sobotę. Potem jednak czeka nas mecz we Wrocławiu, stąd moja wizyta w Poznaniu. Żadnych nowych silników dziś nie miałem, sprawdzałem mój stary sprzęt i jestem bardzo zadowolony - przyznał.
Jednak nie tylko przyczepne tory są powodem problemów żużlowca, który przyznaje, że podczas niedzielnych spotkań w Speedway Ekstralidze bywa zmęczony. - Gdy w sobotę mamy Grand Prix, to w następny dzień nie jedzie mi się łatwo. Widocznie jestem jeszcze za młodym zawodnikiem, by dwa dni z rzędu prezentować bardzo wysoki poziom.
W sobotę jednak turnieju o mistrzostwo świata nie będzie, Sajfutdinov jest więc dobrej myśli i zapowiada walkę o wygraną z drużyną z Częstochowy. - Atmosfera w zespole jest ostatnio bardzo dobra. Jeżeli przygotujemy się tak, jak do meczu z Gdańskiem, to możemy wygrać z Włókniarzem - zapowiedział Rosjanin.