Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.
***
Jeśli założymy, że ligę wygrywa się oknem transferowym, to trzeba napisać, że Betard Sparta Wrocław mocno w bieżącym oknie straciła. Po ubiegłorocznym można było stwierdzić, że wrocławianie kupili sobie bilet do finału. Teraz go nie mają, choć absolutnie nie zgadzam się z tymi, którzy już widzą Spartę skopaną, sponiewieraną i na dnie. Play-off wciąż jest w zasięgu ekipy Dariusza Śledzia, czy też raczej Andrzeja Rusko.
W ogóle nie byłoby całej tej dyskusji, gdyby nie numer, jaki wywinął Sparcie Mirosław Cierniak. Jeszcze po pierwszym meczu finałowym słyszałem od ludzi w Sparcie: Spokojnie, zobaczysz, że Mateusz Cierniak do nas przyjdzie. A jednak nie przyszedł, nie udało się tym samym pozyskać zdolnego juniora, takiego następcy Maksyma Drabika na kolejne lata.
Czytaj także: Polonia Piła nad przepaścią. Jak miasto nie da kasy, to klub zniknie
Tak sobie myślę, że Mirosław Cierniak, tata Mateusza, bo to przecież on był w tej grze tym, który rozdaje karty, zemścił się na Sparcie za stare krzywdy. Wiele lat temu jeździł tam przecież i w zasadzie to właśnie tam znalazł się na zakręcie. W pierwszym sezonie w Sparcie jechał, w kolejnym został sprowadzony do parteru.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
To jednak tak pół żartem, pół serio, bo w istocie jest tak, że z racji słabego rynku warunki dyktują zawodnicy. Tata Cierniak zauważył, że młody nie rzucił Nice 1.LŻ na kolana, a że Unia Tarnów dała, co chciał, to ekstraligowe plany odłożył o rok. Najpewniej zaraz zaczną się o niego zabijać. Jak nie Sparta, to inni.
A zostając we wrocławskich klimatach kadrowych, wracamy do wątku oceny przyszłorocznych szans. Pewnie, że Sparta nie będzie mieć takiego juniora jak Drabik. Nie będzie też mieć trzeciego seniora Polaka, co jednak daje pewne zabezpieczenie. Będzie mieć za to nadal delikatnie niezdrową sytuację w drużynie, w której będzie nadmiar seniorów. Vaclav Milik i Gleb Czugunow będą kręcili nosem. Tylko święte krowy, czyli Tai Woffinden, Maciej Janowski i Drabik będą się tej rywalizacji o skład przyglądały z boku.
Sparta ma jednak to szczęście, że mimo sporych strat, wciąż jest w grupie drużyn, które będą się mocno liczyć w walce o czwórkę. Na dokładkę ci, którzy skończyli sezon 2019 tuż za wrocławianami, nie zrobili niczego takiego, co kazałoby nam stwierdzić, że oto odskoczyli Sparcie. Stelmet Falubaz Zielona Góra wręcz się osłabił, bo trudno wymianę Nickiego Pedersena na Antonio Lindbaecka nazwać wzmocnieniem. forBET Włókniarz Częstochowa z kolei kupił sobie 16 punktów (Jason Doyle, Rune Holta), ale stracił prawie 13 (Matej Zagar, Adrian Miedziński), no i nie ma już juniora Michała Gruchalskiego (minus 4 i nic pewnego w zamian).
Czytaj także: Świderski nie jest krótkoterminową inwestycją PGG ROW-u
Kibice patrząc na trwające właśnie okno, mogą jednak zacierać ręce, bo oto mamy sytuację, w której Fogo Unia Leszno wciąż ma na papierze delikatną przewagę nad resztą (choć z racji przejścia Bartosza Smektały na seniorkę już nie taką, jak w tym roku), a za leszczynianami jest grupa sześciu drużyn, z których dosłownie każda może znaleźć się w czwórce. I tylko PGG ROW Rybnik odstaje od tego towarzystwa. Nie pozostaje nic innego, jak liczyć na to, że rybniczanie zaskoczą tak samo, jak ostatnio Speed Car Motor Lublin.
I jeszcze jedno. Sparta do pełni szczęścia musi jeszcze załatwić jakoś temat Patryka Wojdyło. Niby trzyma go za gardło (zawodnik nie może odejść, bo ma ważny kontrakt), ale z drugiej strony wiemy, że po ostatnim sezonie Wojdyło jest rozgoryczony. W pewnym momencie postawiono na nim krzyżyk, bo już rozkładano czerwone dywany przed Cierniakiem. Kiedy ten nie przyszedł, trzeba było wrócić do Wojdyły, a ten już wie, że tylko cud sprawił, iż nie został kopnięty w tyłek.