Kacper Gomólski: Wygraliśmy zasłużenie

Jeszcze w niedzielę rano nie było wiadomo czy Kacper Gomólski wystąpi w meczu przeciwko Unii, gdyż ciągle odczuwa skutki środowego, bolesnego w konsekwencjach upadku. Kiedy jednak zapadła decyzja o starcie, 16-latek zacisnął zęby i jak zwykle ambitnie walczył o punkty dla swojego macierzystego klubu.

Przypomnijmy, że w środę, podczas jednego z biegów treningowych, Kacper Gomólski zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek. Silny ból głowy i ręki sprawiły, że dopiero w dniu meczu zapadła decyzja o jego gotowości do startu. - Zacisnę zęby i będę walczył - zapowiadał i, jak się później okazało, wcale nie rzucał słów na wiatr.

Spotkanie z liderem, mimo że nie ustrzegł się błędów i nie ominął go pech, może zaliczyć do udanych. Najpierw wspólnie ze Szwedem Robinem Aspegrenem pewnie odprawili młodzieżowców z Tarnowa, by w kolejnym swoim starcie wywalczyć cenne "oczko" za Januszem Kołodziejem i Krzysztofem Słaboniem.

- Myślę, że było dziś ciekawie. Tor pozwalał rywalizować na dystansie i było dużo mijanek. Kibice mogli obejrzeć kilka fajnych akcji. Jeśli chodzi o sam wynik sportowy, to wydaje mi się, że wygraliśmy bardzo zasłużenie. Po osłabieniu Unii byliśmy bardzo skoncentrowani i to nam pomogło w meczu - mówił już po zakończeniu spotkania.

W trakcie pojedynku z Jaskółkami, Kacper uczestniczył w dwóch upadkach. Najpierw, w 4. biegu, upadł po kontakcie z zawodnikiem rywali - Szymonem Kiełbasą. - Szymon chciał mnie założyć, ale ja nie odpuściłem i moja prawa noga wpadła mu w szprychy. Dlatego upadliśmy. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego sędzia go wykluczył, ale taki jest speedway.

Kolejny upadek, który mógł się zakończyć poważną kontuzją, miał miejsce w 8. wyścigu. Młodzieżowiec Startu, przy trudnych już warunkach torowych, pojechał bardzo szeroko a do tego coś dziwnego stało się z jego motocyklem. Dopiero po upadku okazało się, że w sprzęcie młodszego z braci Gomólskich zablokowało się tylne koło, co było ewidentną przyczyną kontaktu z "dmuchawcem".

- Jeśli chodzi o mój drugi upadek, to spadł mi przedni łańcuch i zniszczeniu uległ kosz sprzęgłowy. Koszt tej części to około trzy tysiące złotych. Po upadkach na szczęście nic mnie nie boli oprócz lewego kciuka, który ucierpiał - dodał.

Teraz przed Kacprem kilka dni odpoczynku. Najbliższe zawody ma zaplanowane na czwartek, kiedy przyjdzie mu się zmagać w drugiej rundzie Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski w Ostrowie.

Komentarze (0)