Żużel. Decyzja Pedersena odbije się GKM-owi czkawką? Ekspert mówi o dziwnym ruchu, a klub uspokaja

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Nicki Pedersen [b] i Michael Jepsen Jensen [ż]
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Nicki Pedersen [b] i Michael Jepsen Jensen [ż]

Nicki Pedersen wraca do ścigania w Premiership po dziewięciu latach. Były menedżer Jacek Gajewski pyta po co i mówi o dużym ryzyku dla GKM-u. W klubie zapewniają, że o takim ruchu wiedzieli wcześniej i nie widzą zagrożenia.

Jak już wcześniej informowaliśmy, pozyskaniem trzykrotnego indywidualnego mistrza świata pochwaliło się Sheffield Tigers, które w przyszłym roku wystąpi na najwyższym ligowym poziomie w Wielkiej Brytanii. Pedersen wróci do ścigania w Premiership po dziewięciu latach. - To nie jest żużlowiec młodszego pokolenia, który dzięki występom na wyspach będzie się rozwijać. Dla mnie ten ruch jest po prostu zaskakujący i dziwny. Nie wiem, czym mógł się kierować, ale wydaje mi się, że to nie było szczególnie potrzebne takiemu zawodnikowi - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń.

Nasz ekspert zauważa, że Pedersen wziął sobie sporo na głowę. O logistykę i przygotowanie sprzętowe specjalnie się nie martwi, ale widzi inne zagrożenia, które mogą odbić na występach żużlowca w MRGARDEN GKM-ie. - Będzie mocno zapracowany i brak występów w Grand Prix tego nie zmienia. Wziął sobie sporo na głowę. Sprzętowo i logistycznie da radę, bo w swoim złotym okresie też miał co robić. Widzę jednak kilka minusów. Kiedy Nicki wygrywa starty, to na ogół jeździ cało i zdrowo. Często zdarza się jednak, że musi gonić, a wiadomo, że ma gorącą głowę. To żużlowiec podatny na kontuzje, a w Anglii zdarzają się naprawdę trudne tory. Zwłaszcza w okresie wiosennym i jesiennym - tłumaczy Gajewski.

Zobacz także: Stal Gorzów podpisała umowę partnerską z PSŻ-em Poznań! Chcą im pomóc w awansie do pierwszej ligi

- Nie wiem, dlaczego to zrobił. Nie sądzę, że dla pieniędzy, bo raczej nie zarobi tam nawet połowy tego, co w Polsce - podsumowuje były menedżer Get Well. Co na to wszystko grudziądzanie? W klubie panuje spokój i przekonanie, że występy Nickiego w Premiership nie stanowią żadnego problemu. - Nicki przed podpisaniem kontraktu wspominał nam o Premiership. Mówił także, że być może odjedzie pojedyncze spotkania w Rosji - komentuje Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej GKM-u.

- Na dziś nie wiadomo, ile tam meczów odjedzie, więc nie ma sensu panikować. Nicki zapewnia, że będzie w świetnej formie i tego się trzymamy. A co do kontuzji, o które łatwiej w Anglii, to nie do końca prawda. Urazy są wpisane w ten sport. Coś złego może wydarzyć się wszędzie. Niekoniecznie w lidze angielskiej. Nie mamy jednak obaw ani pretensji do Nickiego. O wszystkim wiedzieliśmy - podsumowuje Cichoracki.

ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi

Komentarze (12)
Nowy w mieście
28.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zawodnik puści bąka i juz jest temat do pisania ;) 
avatar
sympatyk żu-żla
27.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zobaczymy jak na tym wyjdzie Nick ,Też jestem trochę zaskoczony gdyż zarobki na wyspie za wielkie nie są do czego jest przyzwyczajony NICK, 
avatar
RECON_1
27.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Proponuję. Kloszem ochronnym go otoczyć... 
avatar
Fryderyk
27.11.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Najlepiej będzie jak żużel ograniczymy tylko do PGE Ekstraligi:) Po jaką cholerę nasze gwiazdy jeżdżą w innych ligach,w jakiś turniejach,czy w jakiś test meczach międzypaństwowych.To niepotrzeb Czytaj całość
avatar
surge
27.11.2019
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Nicky to na tyle doświadczony zawodnik, że potrafi ocenić co mu się przyda w sezonie. Skoro potrzebuje Anglii, to znaczy że sprawę dokładnie przemyślał.