Jak już wcześniej informowaliśmy, pozyskaniem trzykrotnego indywidualnego mistrza świata pochwaliło się Sheffield Tigers, które w przyszłym roku wystąpi na najwyższym ligowym poziomie w Wielkiej Brytanii. Pedersen wróci do ścigania w Premiership po dziewięciu latach. - To nie jest żużlowiec młodszego pokolenia, który dzięki występom na wyspach będzie się rozwijać. Dla mnie ten ruch jest po prostu zaskakujący i dziwny. Nie wiem, czym mógł się kierować, ale wydaje mi się, że to nie było szczególnie potrzebne takiemu zawodnikowi - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń.
Nasz ekspert zauważa, że Pedersen wziął sobie sporo na głowę. O logistykę i przygotowanie sprzętowe specjalnie się nie martwi, ale widzi inne zagrożenia, które mogą odbić na występach żużlowca w MRGARDEN GKM-ie. - Będzie mocno zapracowany i brak występów w Grand Prix tego nie zmienia. Wziął sobie sporo na głowę. Sprzętowo i logistycznie da radę, bo w swoim złotym okresie też miał co robić. Widzę jednak kilka minusów. Kiedy Nicki wygrywa starty, to na ogół jeździ cało i zdrowo. Często zdarza się jednak, że musi gonić, a wiadomo, że ma gorącą głowę. To żużlowiec podatny na kontuzje, a w Anglii zdarzają się naprawdę trudne tory. Zwłaszcza w okresie wiosennym i jesiennym - tłumaczy Gajewski.
Zobacz także: Stal Gorzów podpisała umowę partnerską z PSŻ-em Poznań! Chcą im pomóc w awansie do pierwszej ligi
- Nie wiem, dlaczego to zrobił. Nie sądzę, że dla pieniędzy, bo raczej nie zarobi tam nawet połowy tego, co w Polsce - podsumowuje były menedżer Get Well. Co na to wszystko grudziądzanie? W klubie panuje spokój i przekonanie, że występy Nickiego w Premiership nie stanowią żadnego problemu. - Nicki przed podpisaniem kontraktu wspominał nam o Premiership. Mówił także, że być może odjedzie pojedyncze spotkania w Rosji - komentuje Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej GKM-u.
- Na dziś nie wiadomo, ile tam meczów odjedzie, więc nie ma sensu panikować. Nicki zapewnia, że będzie w świetnej formie i tego się trzymamy. A co do kontuzji, o które łatwiej w Anglii, to nie do końca prawda. Urazy są wpisane w ten sport. Coś złego może wydarzyć się wszędzie. Niekoniecznie w lidze angielskiej. Nie mamy jednak obaw ani pretensji do Nickiego. O wszystkim wiedzieliśmy - podsumowuje Cichoracki.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi