Transferowa saga braci Curzytków trwa w najlepsze i nie chce się skończyć. A wydawało się, że kiedy blisko dwa miesiące temu właściciel Apatora Toruń poinformował o podpisaniu umowy sponsorskiej z rodzicami Michała i Bartosza, temat jest zamknięty. Tymczasem nie tylko nie jest zamknięty, ale i mocno rozwojowy. Dziś w grze nie ma już Apatora, pojawiła się natomiast Betard Sparta Wrocław.
Potwierdziliśmy w ZKS Stali Rzeszów (klub szkolący młodzież i będący właścicielem kart zawodniczych Curzytków), że kilka dni temu jeden z działaczy Sparty pojawił się w Rzeszowie (mówi się, że był to sam prezes Andrzej Rusko). Rozmowy przebiegły w dobrej atmosferze, bo też ZKS Stal jest otwarta na wszelkie propozycje. Już wiadomo, że rzeszowski klub chce za definitywny transfer obu żużlowców 120 tysięcy złotych i nie jest to wygórowana cena. Wypożyczenie, oczywiście za dużo mniejszą kwotę, też jednak wchodzi w rachubę. W tej sprawie ostatnie słowo należy jednak do rodziców braci i tu zaczyna się kłopot.
Czytaj także: Drużyny PGE Ekstraligi rozliczone z zawodnikami co do złotówki. Poszły przelewy na 57 milionów
Przemysław Termiński z Apatora już wie, co to znaczy zdobyć przychylność państwa Curzytków. Nie pomogło mu to, że miał już w rękach umowę sponsorską. Nie pomogło też to, że osobiście wybrał się do Rzeszowa i chciał wyłożyć 120 tysięcy za transfer. Nawet spotkanie z prezydentem Rzeszowa i załatwienie zgody na treningi na Stali nie okazało się dla rodziców żużlowców argumentem przemawiającym za przejściem do Apatora (więcej przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Jak będzie ze Spartą? Na razie jest cisza. Rodzice uparli się, że oni sami wykupią karty zawodnicze synów, ale nie za 120, a za 50 tysięcy. Straszą, że jeśli ZKS Stal się nie zgodzi, wówczas synowie pójdą na roczną karencję. Liczą, że po jej upłynięciu Michał i Bartosz będą mogli odejść za darmo. Problem w tym, że przepisy nie zezwalają na to, by osoba prywatna była dysponentem kart zawodniczych. Kolejna rzecz jest taka, że karencja nie prowadzi do anulowania ekwiwalentu za wyszkolenie.
Pytanie, czy Sparta zdoła to wszystko wytłumaczyć rodzicom. Jak się uda, to wrocławianie będą musieli jeszcze przekonać ich do tego, że roczna umowa nie jest najlepszym rozwiązaniem. Do Apatora rodzice chcieli dać braci na rok, na próbę. Sparta woli długoterminowe rozwiązania.