Żużel. Jarosław Pabijan: Żużel nigdy nie będzie sportem globalnym. Trzeba promować go jako event (wywiad)
Jarosław Pabijan na żywo widział niemalże wszystkie turnieje SGP w historii. Opuścił tylko dwie rundy cyklu i jak mówi znany i ceniony fotoreporter, żużel nigdy nie będzie sportem globalnym, chyba że nowy zarządca zacznie promować go jako event.
No właśnie nikt tego oficjalnie jeszcze nie powiedział. Wiadomo, że przy Eurosporcie do pewnego stopnia stoi firma One Sport. SEC i IMŚJ są już przecież transmitowane przez tą stację, a promotorem tych imprez jest One Sport. Póki nic nie jest podpisane, może nie mówmy o tym tak głośno. Podchodzę do tego dosyć ostrożnie. Zawsze jest tak, że tego typu zmiana niesie za sobą jakiś potencjał rozwoju lub innego spojrzenia na całą sytuację.
Zobacz także: Zmiana organizatora to dobra decyzja, ale zapadła zbyt szybko
To w jaki sposób ich przyciągnąć?
Trzeba promować tak, żeby przyszli na event, w którym czterech nieprzytomnych z odwagi facetów ściga się w kółko w sumie na niedużym torze na motocyklach bez hamulców.
Co na przestrzeni tego prawie ćwierćwiecza udało się zrobić BSI? Jakie największe pozytywy jego działalności pan dostrzega?
Przede wszystkim jak wchodziło Grand Prix, uważałem, że cała ta organizacja nie pójdzie bardziej w kierunku Formuły 1, tylko skoków narciarskich.
To znaczy?
Chodzi mi o to, że w skokach narciarskich odbywa się przez cały sezon Puchar Świata na przeróżnych skoczniach, a swoją drogą rozgrywane są także mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie. Wyobrażałem sobie, że do pewnego stopnia będą działały dwie aktywności, czyli Indywidualny Puchar Świata, który będzie w układzie takim jak Grand Prix na wielu stadionach w cyklu turniejów. Natomiast sezon kończyłby się finałem Indywidualnych Mistrzostw Świata, który gromadziłby powiedzmy 10 czy 12 zawodników z Indywidualnego Pucharu Świata, mistrza świata juniorów, zwycięzcę lub dwóch pierwszych z Grand Prix Challenge czy dziką kartę. Dlaczego o tym mówię? Marka Speedway Grand Prix zrobiła się taka, że gdyby zorganizować na koniec sezonu taki turniej, to uważam, że byłby on wyprzedany do ostatniego miejsca nie tylko w Warszawie na PGE Narodowym, w Toruniu na Motoarenie czy we Wrocławiu na Nowym Olimpijskim, ale byłby w stanie sprzedać się wszędzie. Proszę sobie wyobrazić taki turniej, który koronowałby cały sezon.
W drugiej części rozmowy Jarosław Pabijan mówi m.in. o tym, jaką widzi przyszłość żużla i dlaczego jego zdaniem firma BSI w Polsce jest tak źle postrzegana.