W sezonie 2019 Ostrovia otrzymała 225 tysięcy złotych miejskich dotacji na pierwszą drużynę i 65 tysięcy złotych na szkolenie młodzieży. Na tle innych żużlowych ośrodków Ostrów wypada pod tym względem blado. To jednak nie przeszkodziło działaczom w zbudowaniu ciekawego zespołu za rozsądne pieniądze, który zaskoczył całą Polskę i wjechał do finału ligi. Podobnie ma być w przyszłym roku. Prezesi Radosław Strzelczyk i Waldemar Górski znowu nie szaleli na rynku, ale i tak udało im się wymienić najsłabsze ogniwa. Dzięki temu ostrowianie znowu wierzą, że będą w czwórce. Dodajmy, że przez cały rok w Ostrowie prężnie działała szkółka trenera Mariusza Staszewskiego, co zaowocowało kolejnymi licencjami.
Zobacz także: Unia z Włókniarzem w finale. Motor ze Spartą o brąz. To nam wyszło z oceny mocy
Ostrovia ma już w większości zabezpieczone pieniądze na pierwszą drużynę w sezonie 2020. Klubowi nie grozi żadna katastrofa. Problem pojawia się jednak w przypadku szkolenia młodzieży, na które mocno stawiają działacze od początku swojej działalności. W przyszłym roku ostrowianie będą dysponować czwórką wychowanków. Każdemu z nich muszą kupić po dwa silniki. - Jeden kosztuje około sześciu tysięcy euro. Łatwo zatem policzyć, że na dzień dobry mamy do wydania ponad 200 tysięcy złotych - mówi nam prezes Radosław Strzelczyk.
To jednak nie wszystko, bo sprzęt młodych zawodników trzeba serwisować. A startów poza meczami ligowymi młodzież będzie mieć sporo. Do tego dochodzą koszty związane z funkcjonowaniem szkółki, w której na ten moment jest już ponad 20 adeptów. - Wszyscy nas chwalą, że szkolimy. To cieszy, ale poza dobrym słowem potrzebujemy też pieniędzy. Tak się dłużej nie da. Nie możemy ciągle wyciągać dodatkowych środków z własnej kieszeni - podkreśla prezes.
Zobacz także: Nietypowy i szalony zakład prezesa eWinner. Nowy sponsor tytularny Apatora sporo ryzykuje?
Ostrovia robi, co może, żeby w szkółce nie brakowało kasy. Z pomocą przyszła już część sponsorów, która zdecydowała się przekazać dodatkowe środki. Inni mówią natomiast, że to zrobią, jeśli mocniej zaangażuje się miasto. W tym roku klub otrzymał łącznie z miejskiej kasy niespełna 300 tysięcy złotych. Jeśli działacze mają nadal stawiać w takim samym zakresie na wychowanków, to potrzebują o pół miliona więcej.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi