Żużel. Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Możliwy powrót KSM, więc prezesi już ruszyli na łowy (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

Dopiero co zamknęliśmy okno transferowe przed sezonem 2020, a kluby już zaczęły sondować rynek w kontekście 2021 roku. W związku z możliwym wejściem KSM prezesi robią przymiarki i sondują zawodników ze wskaźnikami pasującymi do koncepcji.

W tym artykule dowiesz się o:

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Dotąd panowało przekonanie, że rozmowy kontraktowe klubów z zawodnikami zaczynają się nie prędzej, jak w czerwcu, czyli na cztery miesiące przed otwarciem podstawowego okna transferowego w listopadzie. Teraz trzeba będzie jednak zrewidować ten pogląd i napisać, że negocjacje trwają cały rok.

O ile dotąd czynnikiem napędzającym działania prezesów była coraz trudniejsza sytuacja na rynku, o tyle teraz jest nim możliwe wejście KSM. Nikt jeszcze nie wie, jaki on będzie (o tym później), ale każdy spodziewa się, że będzie. Wiadomo, że średnie żużlowców mają być skalkulowane na podstawie ostatnich 5 lat, więc w klubach mniej więcej wiedzą kogo szukać.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Czytaj także: PGE Ekstraliga przedstawiła pełny terminarz na sezon 2020

Dostaliśmy co najmniej kilka sygnałów o sondowaniu zawodników w kontekście możliwego wprowadzenia KSM od sezonu 2021. Jeden z żużlowców miał nawet aż cztery zapytania. I nie chodzi nawet o to, że jest całkiem niezły, ale o to, że tym czterem prezesom będzie pasował do pewnej układanki.

A kluby teraz kombinują tak, że wiedzą kogo mają i mieć będą (chodzi o długoletnie kontrakty) i do tego starają się coś dobrać. Weźmy taki Speed Car Motor Lublin, gdzie 2-letnimi umowami związani są Wiktor Lampart i Grigorij Łaguta. Prezes Jakub Kępa już teraz może sobie wziąć kalkulator do ręki i policzyć, jakich ewentualnie zawodników może do tego dobrać. To samo forBET Włókniarz Częstochowa, gdzie za rok, oczywiście po wejściu KSM, będą wszystko dopasowywać do Fredrika Lindgrena i Leona Madsena, bo ci mają kontrakty na 3 lata.

Dlatego nie dziwią nas rozmowy w stylu: "Jakie masz plany po sezonie 2020?,  "Jeśli nie masz żadnych, to weźmiesz nas pod uwagę?", "Pamiętaj, że liczymy na ciebie, że nie musisz niczego szukać". Powiem więcej, prezesi, którzy już dziś sondują, mają łeb na karku i nie grozi im to, że obudzą się z ręką w nocniku.

No dobrze, ale czy KSM na pewno wejdzie i jaki będzie. Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta - większość jest za (przeciwko jest Fogo Unia Leszno), choć żadna wiążąca decyzja nie zapadła. Są alternatywne rozwiązania jak zagraniczny junior na pozycjach zarezerwowanych dla polskich młodzieżowców, czy okrojenie składu do 6 zawodników. KSM wydaje się jednak na ten moment najpoważniejszą opcją.

Czytaj także: Kto najlepszym transferem PSŻ. Dlaczego nie Bellego, Bajerski czy Curzytki?

A jaki będzie KSM? Rok temu wyliczono zawodnikom na próbę KSM z 5 lat i wyszło, że najlepszy KSM dla drużyny, to byłoby 37. To jednak nie znaczy, że taki będzie teraz. W klubach zdania są podzielone. Z racji tego, o czym wspomnieliśmy, czyli długoletnich umów, prezesi liczą, co będzie dla nich najlepsze. Jedni chcą 39, inni 37. To może, ale nie musi skończyć się wyjściem pośrednim, czyli 38.

PZM, ani Ekstraliga Żużlowa o KSM rozmawiać nie chcą. Działacze zarządzający żużlową spółką mówią, że to nie ma większego sensu, że najpierw musi zapaść decyzja, że KSM w ogóle będzie. A jak już będzie, to musi być taki, żeby zabolało wszystkich, bo tylko taki ma sens. Przy 39 połowa ligi nie będzie musiała zmieniać nic albo niewiele. Przy 37 bodaj tylko PGG ROW mógłby zachować skład.

Źródło artykułu: