Żużel. Walka o braci Curzytków pokazuje, jak duży jest kryzys w szkoleniu. "Łapie się każdego, kto jest dostępny"

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Michał Curzytek
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Michał Curzytek

Dość niespodziewanie bracia Curzytkowie byli najbardziej rozchwytywanymi zawodnikami na rynku transferowym. I to w sytuacji, gdy obaj mieli spore problemy ze zdobywaniem punktów. To pokazuje, jak bardzo brakuje solidnych juniorów na rynku.

Przez wiele tygodni wydawało się, że bracia Michał i Bartosz Curzytkowie trafią do eWinner Apatora Toruń. Mieli się przenieść z Poznania razem z menedżerem Tomaszem Bajerskim. Ten zapewniał, że ma pewien plan na rozwój ich kariery. W pewnym momencie stało się jednak jasne, że transfer nie wypali.

Wtedy po braci Curzytków ruszyli inni. Sytuację próbował wykorzystać PGG ROW Rybnik, ale w tym przypadku również temat upadł. Na horyzoncie pojawiła się Betard Sparta Wrocław i to ona ostatecznie ma być prawcodawcą młodych żużlowców w sezonie 2020.

Czytaj także: Włókniarz odpuścił Jana Kvecha

Sytuacja jest o tyle dziwna, że Michał Curzytek w 2. Lidze Żużlowej wykręcił średnią biegową na poziomie 1,255. Trudno zatem oczekiwać, by w PGE Ekstralidze miał on być pierwszoplanową postacią.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

- To pokazuje, że mamy problem ze szkoleniem. Mamy deficyt juniorów. Łapie się każdego, kto tylko jest dostępny na rynku. Curzytkowie są rozchwytywani, bo jako tako potrafią jeździć na żużlu - komentuje Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener.

Zdaniem Krzystyniaka, dla braci Curzytków byłoby najlepiej, gdyby przez najbliższy rok startowali w rodzinnym Rzeszowie. - Tam akurat powstał nowy klub i byłoby super, gdyby tam wylądowali. Bo z PGE Ekstraligą rzucają się na głęboką wodę. Czy wyjdą z tego obronną ręką? Wątpię - dodaje nasz ekspert.

Krzystyniak zwrócił uwagę na to, że młodzi żużlowcy najczęściej nie decydują o przebiegu swoich karier. - W przypadku braci Curzytków to rodzice decydują. Tymczasem to chłopcy jeżdżą i powinni wiedzieć, co im najlepiej odpowiada. Od paru lat widzę jednak tendencję, że rodzice biorą sprawy w swoje ręce. Ich niekoniecznie interesuje los sportowy synów, tylko oferty finansowe. Rodzice zapominają o rozwoju - analizuje były żużlowiec.

Czytaj także: Znamy kalendarz PGE Ekstraligi na rok 2020

Ogromne zainteresowanie młodymi żużlowcami bez wątpienia sprawi, że w roku 2020 będzie ciążyć na nich ogromna presja. - Według mnie, nie poradzą sobie z tym. Będąc młodym zawodnikiem, potrzeba kogoś, kto czasem podpowie, kto przekaże kilka wskazówek dotyczących jazdy. Czy we Wrocławiu Curzytkowie znajdą kogoś takiego? Szczerze wątpię. Tam się przyjeżdża na mecz i to wszystko. Nie ma tam trenera, na którego mogłaby liczyć młodzież - podsumowuje Krzystyniak.

Sprowadzenie braci Curzytków do Wrocławia może oznaczać odejście z klubu Patryka Wojdyły. Niewykluczone, że pochodzący z Rzeszowa zawodnik wróci do rodzinnego miasta i będzie reprezentować barwy RzTŻ Rzeszów.

Komentarze (16)
avatar
Waldemar Kowalski
12.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
na pozycjach juniorskich w e-lidze powinni startować wyłącznie wychowankowie klubu, którzy trenowali w danym klubie co najmniej jeden sezon przed uzyskaniem licencji. 
avatar
Fryderyk
12.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
ZKS Stal Rzeszów. : Nie kluby ,tylko Sparta.Trzeba nazywać sprawy po imieniu.Cwaniaczki jak zawsze idą na łatwiznę.Oby im się to odbiło czkawką i brakiem medalu.Tego im życzę :) 
avatar
stary_trener
12.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
avatar
Penhall
12.12.2019
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Pan Janek ma rację. Szkoda mi chłopaków ich miejsce jest w Rzeszowie. 
avatar
ZKS Stal Rzeszów.
12.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kluby nie szkoła a później skupuja byle kogo, byle by umiał jeździć na motorze