Gdy w sierpniu w Częstochowie odbywały się dwie rundy DMPJ, z grona młodzieżowców wyróżniał się jeden zawodnik - Jan Kvech. Czech pokazał, że nawet nie znając toru potrafi być skuteczny i wygrywać z bardziej objeżdżonymi na częstochowskim owalu rówieśnikami.
Kvech zrobił wrażenie na osobach z Włókniarza. Komplementował go trener juniorów klubu z Częstochowy, Sławomir Drabik. Legendzie Lwów młody Czech zaimponował zwłaszcza tym, że na trudnym, bo po opadach deszczu torze, radził sobie jak stary wyga. A dodać trzeba, że były to dopiero jego drugie zawody przy Olsztyńskiej.
Zobacz także: Madsen wyciągnął druty z kolana i odwiedził prezesa Świącika
Do Częstochowy wraz z Kvechem przyjechał Filip Sitera, startujący niegdyś w Polsce m.in. we wrocławskiej Sparcie razem ze wspomnianym Drabikiem. To z nim rozpoczęto negocjacje na temat transferu Jana Kvecha. - Był nawet moment, że mógł ten zawodnik już do nas trafić - przyznał szczerze w rozmowie z nami Michał Świącik, prezes Włókniarza. - Wstrzymaliśmy się jednak z rozmowami z kilku powodów. Najważniejszy z nich to ten, że od początku mówiliśmy, że jedziemy bez ósmego zawodnika. Kontraktowanie Kvecha tylko po to, by siedział i nie mógł startować, było bez sensu - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Jak się okazuje, Kvech miał wzięcie u wielu klubów i we Włókniarzu uznano, że nie wezmą udziału w licytacji. - W międzyczasie do Jana zgłosiło się parę zespołów z Polski i jak zauważyliśmy, trochę chłopakowi finansowo w głowie zawrócili. Uznaliśmy więc, że pozyskiwanie chłopaka za niemałe pieniądze i to jeszcze na zablokowaną ósemkę, byłoby głupotą - zdradził Świącik.
Czytaj również: Gruntowny remont w Częstochowie. Włókniarz nie szczędzi pieniędzy
Ostatecznie Kvech podpisał kontrakt ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Kartą przetargową okazał się Martin Vaculik, którego młody Czech bardzo lubi i ceni. Świącik wyjaśnił jednak, że w czasie gdy zainteresowanie Kvechem wyraził Falubaz, Włókniarz nie zamierzał już podejmować z nim współpracy. W Częstochowie pluliby sobie jednak w brody, gdyby wprowadzono możliwość korzystania z zagranicznych juniorów na pozycjach młodzieżowych.
- Gdybym wiedział wcześniej, że jest ryzyko wprowadzenia zagranicznego juniora od 2020 roku to moje początkowe rozmowy z Janem i Filipem pewnie zakończyłyby się po 15 minutach podaniem sobie rąk - stwierdził Michał Świącik.