Żużel. Apator na kontrze. Nie dla dzikiej karty. Droga na skróty do PGE Ekstraligi mogłaby skończyć się katastrofą

Apator Toruń spadł z PGE Ekstraligi, ale zbudował zespół za wielkie pieniądze i chce szybko do niej wrócić. Czy plan wypali? W ramach cyklu "na kontrze" rozmawiali o tym dziennikarze WP SportoweFakty - Jarosław Galewski i Tomasz Janiszewski.

 Redakcja
Redakcja
narada w Get Well Plecami obrócony lider Jason Doyle WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: narada w Get Well. Plecami obrócony lider Jason Doyle
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Założyłbyś się z prezesem eWinner, który twierdzi, że Apator Toruń w sezonie 2020 nie przegra żadnego meczu? Tomasz Janiszewski, WP SportoweFakty: Sam lubię czasem pobawić się w tego typu zakłady, więc pewnie bym w to wszedł. A to dlatego, że nie jestem taki przekonany, że Apator wygra wszystkie mecze. Gdzieś jakieś potknięcie może się przydarzyć.

Galewski: A czy uważasz, że Apator w tym składzie jest gotowy na PGE Ekstraligę już teraz? Jeśli PGG ROW wyleci z elity, to torunianie będą pierwszym kandydatem do dzikiej karty. Powinni się o nią starać?
Janiszewski: Na papierze z pewnością byliby najsłabsi. Dlatego uważam, że nie, nie jest gotowy i nie powinien myśleć o dzikiej karcie. Ryzykować kolejny spadek i potem tracić rok? To byłoby niedorzeczne. Pozwalniani zawodnicy z ROW-u mogliby szukać miejsca też w Toruniu, ale żaden jakoś znacząco nie wzmocniłby Apatora. Poza tym zawiązano różne porozumienia z obecnymi zawodnikami. Ktoś teraz miałby zostać na lodzie? Nie widzę tego. Apator nie musi na siłę być zbawicielem PGE Ekstraligi, bo trzeba dbać o swój własny interes, a nie kogoś innego.

Zobacz także: PGE Ekstraliga bez PGG ROW-u Rybnik? Miasto chce zabrać dotację. To położy klub

Galewski: Załóżmy, że Apator zostaje w pierwszej lidze. Najczęściej słychać głosy, że głównym rywalem torunian będzie Start Gniezno. Ma to sens, bo to chyba jedyna drużyna, o której można powiedzieć, że w porównaniu z sezonem 2019 będzie silniejsza. Zgadzam się jednak, że torunianie prędzej czy później przegrają, ale czy okażą się gorsi w jakimś dwumeczu? Wątpię.
Janiszewski: Też wątpię. Głównie z uwagi na to, że na Motoarenie nie wyobrażam sobie nie tyle przegranej, co meczu, w którym byłyby jakieś poważniejsze problemy. U siebie Apator będzie na pewno bardzo mocny, a to powinno wystarczyć, by na koniec zebrać komplet bonusów i w play-offach też skorzystać z atutu własnego toru. A co do wyjazdów, to te do Gniezna i Gdańska uznałbym za najtrudniejsze dla torunian.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Galewski: Wszystko brzmi pięknie, ale zastanawia mnie jedna kwestia. Pierwszy skład na papierze wygląda imponująco, ale co z ławką rezerwowych? Jedna kontuzja może sprawić, że plan legnie w gruzach. Uważam, że pod tym względem można było zrobić więcej. Skoro wydano już tyle kasy, to trzeba było również zainwestować w solidnego rezerwowego.
Janiszewski: Zwracałem na to delikatnie uwagę w niektórych artykułach, które publikowaliśmy po zakończeniu okresu transferowego. O solidnego rezerwowego jednak trudno, wiedząc, że jest taka silna piątka seniorów, która z góry jest nie do ruszenia. Mówił już o tym sam Tomasz Bajerski. Ewentualnym buforem mógłby być w miarę silny młodzieżowiec, ale tutaj też nie wygląda to imponująco. Wiadomo, że kontuzja obojętnie kogo zawsze stanowi problem, a w Toruniu może być tym większy, że każdy z seniorów może być liderem, a rezerwowy Ryan Douglas to żółtodziób.

Zobacz także: Czy Apator weźmie dziką kartę? Klub czeka na oficjalne zaproszenie Ekstraligi

Galewski: Poza tym widzę problem z formacją juniorską. Igor Kopeć-Sobczyński pewnie będzie jednym z najlepszych młodzieżowców w pierwszej lidze, ale co po awansie? Apator będzie w równie beznadziejnym położeniu co PGG ROW. Wjedzie do elity z najsłabszą formacją juniorską.
Janiszewski: To efekt wieloletnich zaniedbań toruńskiego klubu, także za czasów poprzedniego właściciela. Jak pamiętamy, najpierw długo obowiązywał przepis o zagranicznym juniorze, potem trafił się diament w postaci Pawła Przedpełskiego i nikt za bardzo się nie martwił. Jakieś plany sumiennej pracy z młodzieżą były, potem ich nie było, teraz znowu są, bo zauważono, że o to trzeba dbać i mieć na to plan. Trochę jednak za późno, bo ostatnio juniorzy byli mizerni, a tak jak mówisz, w przypadku awansu, może i pewnie będzie bardzo nieciekawie.

Galewski: To teraz zastanówmy się, co będzie po awansie. Kto z tego składu może zostać i z powodzeniem jechać w PGE Ekstralidze?
Janiszewski: Z uwagi na niezbyt duży wybór wśród polskich zawodników, a odnoszę wrażenie, że nawet marginalny, Adrian Miedziński. Jego ambicje wciąż sięgają jazdy w PGE Ekstralidze. Poza tym to wychowanek co zawsze jest jakąś kartą przetargową. Tobiasz Musielak to znak zapytania, choć jeśli odjechałby jeszcze lepszy sezon niż w Łodzi, to być może spróbuje wrócić na salony. Bracia Holderowie to temat najtrudniejszy... Nie zdziwiłoby mnie pozostanie Chrisa, pod warunkiem lepszych wyników od brata. Wiktor Kułakow? Na pewno materiał na solidnego żużlowca w elicie, ale musiałby być znów w czubie w Nice 1.LŻ, by nabrać większego przekonania do sprawdzenia się wyżej. Apator w przypadku awansu będzie w trudnym położeniu, bo widzimy co dzieje się na rynku. Dzieje się niewiele. Dlatego tak ważne było utrzymanie się w tym sezonie. Na pewno potrzebowaliby w Toruniu jednej torpedy, a najlepiej dwóch. O to będzie jednak ciężko.

Galewski: A ja uważam, że w Toruniu po awansie wcale nie będzie źle. Sam wymieniłeś większość zawodników jako kandydatów do jazdy w PGE Ekstralidze. Jeśli dodamy do tego możliwy powrót Jasona Doyle'a, to dla mnie jedynym koniecznym ruchem będzie pozyskanie wartościowego juniora. Apator po wywalczeniu awansu powinien być w lepszym położeniu niż PGG ROW Rybnik.
Janiszewski: Tak, bo nie zapominajmy, że doświadczenie, w zasadzie wszystkich poza Kułakowem, z jazdy w PGE Ekstralidze jest bardzo duże lub duże. To na pewno byłoby istotne, jeśli spojrzymy na dorobek niektórych obecnych zawodników PGG ROW-u. W powrót Doyle'a wszyscy w Toruniu bardzo wierzą. Nie zdziwiłoby mnie jednak, że w Częstochowie tak mu się spodoba, że nie będzie chciał się stamtąd ruszać.

Galewski: Tak czy inaczej, Apator nie będzie w takiej potrzebie jak PGG ROW, bo ma zawodników w PGE Ekstralidze objeżdżonych. Jeśli nie Doyle, to i tak mówimy o jednym głośnym nazwisku, a to jest do zrobienia. Torunianie naprawdę nieźle przepracowali okres transferowy. Jedyne minusy to brak drugiego klasowego juniora, z którym będzie można wjechać do elity i solidnego rezerwowego. To jest drużyna na awans, ale warunkiem jest brak kontuzji. Mów, co chcesz, ale Tobiasz Musielak czy Adrian Miedziński, to raczej nie są ludzie, którzy słyną z bezkolizyjnej jazdy.
Janiszewski: Apator na pewno nie jest zespołem bez skazy. No i słuszna uwaga w odniesieniu do Adriana i Tobiasza. Jeśli popatrzeć na ostatnie lata, to doskonale widać, że kolekcjonowali sporo "literek" i niestety często uczestniczyli w kolizjach. Kontuzje dopadały ostatnio zwłaszcza Musielaka. Nie zapominajmy też, że bardzo zapracowany będzie Jack Holder, którego czekają starty w trzech ligach, a który nie zwykł odstawiać koła i też nie zawsze chwali się jazdą z chłodną głową. Tak czy siak, jeśli nie wydarzą się kataklizmy, Apator musi tą ligę pozamiatać. Po takiej kampanii Przemysława Termińskiego, wydatkach, zapowiedziach i świadomości, jaką siłą dysponuje drużyna, awans uznałbym za obowiązek. Z całym szacunkiem dla wszystkich rywali.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Apator Toruń poradziłby sobie z obecnym składem w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×