Zmagania rozpoczną się 11 stycznia. Doświadczony zawodnik, wychowanek Unii Leszno, wybrał nietypową datę na wyjazd. - Do Argentyny lecę 24 grudnia. Zrobiłem to celowo, ponieważ święta spędzam bez syna. Dlatego też wigilię spędzę w samolocie. Będę miał także więcej czasu na aklimatyzację i przygotowanie do turnieju - powiedział Mariusz Fierlej.
Dla 39-letniego żużlowca będą to już czwarte mistrzostwa Argentyny. Jak dotąd jego najlepszym wynikiem było czwarte miejsce.
Zobacz także: PZM opublikował kalendarz na przyszły sezon. Wszystkie rozgrywki ligowe ruszą w ten sam weekend
Argentyna, mimo że w przeszłości niejednokrotnie płatała różne figle, jest dla Fierleja jak druga ojczyzna. To tam po raz pierwszy wystartował po koszmarnej kontuzji, której nabawił się podczas ligowego spotkania KSM-u Krosno z TŻ Ostrovią w sezonie 2017. Wówczas doszło u niego do złamania kości udowej i biodra, uszkodzona została także miednica.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
- Co do mojego zdrówka - wszystko jest dobrze. Noga działa, zdrowie dopisuje i dlatego też jadę się trochę pościgać. Kocham rywalizację i to jeszcze w Ameryce. Mimo wiecznych przygód na granicy z naszym sprzętem, postanowiłem w tym roku zabrać swoje motocykle. Przy odrobinie szczęścia będę się ścigał na własnym sprzęcie. Przypomnę tylko, że na przełomie 2016 i 2017 roku na granicy zatrzymano nam 5 motocykli, których do dzisiaj nie odzyskaliśmy, łapówka przekraczała wartość sprzętu - dodał Fierlej.
Zawodnik, który w Polsce ma podpisany kontrakt ze Śląskiem Świętochłowice, na turnieje w Ameryce Południowej uszył nowy kombinezon. Przypomina on ten, w którym w 1994 roku ścigał się Tony Rickardsson. Szwed zdobył wówczas swój pierwszy z sześciu tytułów Indywidualnego Mistrza Świata. - Tony Rickardsson to ikona, legenda, wzór. Zainspirowały mnie kolory, a Argentyna lubi żywe kolory - wyjaśnia.
Jednak zawodnik nie byłby sobą, gdyby nie dodał do tego swoich pięciu groszy. Na nogawce znajduje się butelka Jacka Danielsa. Od razu przypomina się sytuacja z 2016 roku, kiedy doszło do małego spięcia pomiędzy Fierlejem a Jakubem Jamrogiem. W wyniku walki pomiędzy nimi na torze ten drugi upadł, a następnie zasugerował w social mediach, że rywal "całą zimę i sezon pije Jacka Danielsa, a w połowie roku bierze się za jazdę". Fierlej nie był dłużny i w odpowiedzi stwierdził, że Jamróg wisi na motocyklu jak... "żaba na giskanie" (więcej TUTAJ).
Zobacz także: Retro speedway: Billy Hamill najlepszy w Grand Prix Austrii. Tomasz Gollob ósmy (galeria)
- Co do "Jacka" na nogawce - chodzi mi o mały przekaz. Tam ludzie żyją zupełnie inaczej, nikt nie robi problemu z tego, że ktoś się napije drinka czy dwa. Co do Jamroga, niech mu się wiedzie, fajny chłopak - powiedział żużlowiec.
W tym roku Mariusza Fierleja zabrakło na torach krajowej ligi, ale nie oznacza to, że rezygnuje on ze startów w Polsce. - Lecę do Argentyny po to, aby jak najlepiej przygotować się do nowego sezonu. Jest to jeden z wielu etapów moich przygotowań do startów. Jednak co z tego będzie? Zobaczymy - podsumował.