Bjarne Pedersen w Rzeszowie, a nie w Vojens

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ile znaczy dla "Jaskółczego" klubu Bjarne Pedersen wystarczy popatrzeć na średnie punktowe, Duńczyk teoretycznie rzecz biorąc po jedenastu ligowych kolejkach zajmuje pierwsze miejsce wśród pierwszoligowców. Aż strach pomyśleć co by się działo gdyby z talii Romana Jankowskiego na piątkowy mecz ubył kolejny z kluczowych jeźdźców. Zwłaszcza kiedy na szale rzuci się po jednej stronie trening drużyny narodowej, a na drugiej bardzo prestiżowy mecz ligowy. Jedno jest pewne, jakkolwiek sprawa startu Duńczyka w Rzeszowie by nie wyglądała on już urósł w oczach wśród wielu tarnowskich fanów.

Pierwotnie mecz Unii z Marmą Hadykówką w Rzeszowie miał się odbyć w niedzielę tj. 12 lipca. Jednak termin został zmieniony ze względu na Sebastiana Ułamka, który został powołany do reprezentacji Polski dowodzonej przez Marka Cieślaka i aby lepiej przygotować się wraz z kadrą do poniedziałkowego półfinału w Peterborough postanowiono przesunąć to spotkanie o dwa dni wcześniej. Na nieszczęście kierownictwa oraz kibiców Jaskółek "Seba" uległ w lidze szwedzkiej kontuzji złamania łopatki i wszystkie plany runęły z wielkim hukiem.

Teraz głównym zadaniem włodarzy z Tarnowa było doprowadzenie do startu w piątkowych derbach Bjarne Pedersena, któremu data 10 lipca koliduje z treningiem przed sobotnim półfinałem DPŚ, w którym Duńczycy wystąpią na domowym torze w Vojens. Jako, że Bjarne od kilku lat jest jedną z solidnych podstaw w zestawieniu selekcjonera Jana Staechmanna występ 31- latka z Holstebro stanął pod dużym znakiem zapytania. Sprawa mimo kłopotów została dziś rozwiązana w sposób pozytywny dlatego też Sebastian Ułamek będzie prawdopodobnie jedynym osłabieniem gości tego dnia na rzeszowskim owalu. Zyska na tym przede wszystkim widowisko, a trener "Żurawi" Dariusz Śledź nie będzie już tak spokojny o wynik jak jeszcze kilka dni temu kiedy do końca ważyły się losy przyjazdu na Podkarpacie sympatycznego gościa z kraju Hamleta.

Źródło artykułu: