Na początku 2019 roku Jan Andersson odszedł na żużlową emeryturę. Dotrzymał tym samym słowa danego żonie i po wielu latach przestał zajmować się tuningiem motocykli. Wpędziło to w kłopoty wielu zawodników, którzy przez niemal całą karierę byli związani ze Szwedem. Mowa m.in. o Jarosławie Hampelu czy Patryku Dudku.
Andersson postanowił sprzedać swój warsztat, a wszystkie części zakupił od niego Martin Smolinski. - Był jednym z trzech najlepszych tunerów na świecie - zachwala Szweda na łamach "Speedweeka" niemiecki żużlowiec, którego ciągle możemy oglądać na torze.
Czytaj także: Stal Gorzów powinna wysłać koszulki do Omanu
Zakup sprzętu od Anderssona wymagał od Smolinskiego odpowiedniej logistyki i przygotowań. Niemiec nie tylko musiał się wybrać do Goeteborga po jego maszyny, ale również przeprojektować własny warsztat. Musiał w nim bowiem umieścić ok. 10 tys. elementów.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym
- Zajęło mi to trochę czasu. W garażu ciągle mam motocykle z ostatniego sezonu, właśnie zostały wyczyszczone - dodaje Smolinski.
Czy przejęcie warsztatu Anderssona jest oznaką tego, że 35-latek stopniowo zaczyna myśleć o sportowej emeryturze i zajmie się tuningowaniem sprzętu na stałe?
- Moje motocykle na długi tor nadal będzie przygotowywać Manfred Knappe. Od tego trzymam ręce z daleka. Jeśli zaś chodzi o normalne obiekty, nie jestem najgorszy. Pracowałem przez trzy lata z Otto Lantenhammerem. W tamtym momencie rozważałem nawet, czy nie zmniejszyć liczby występów i nie dołączyć na stałe do firmy OL Tuning - zdradza Smolinski.
- W tamtym okresie taka działalność była na mojej ścieżce życia, ale ostatecznie losy potoczyły się inaczej. Nigdy jednak nie przestałem pracować przy motocyklach. Urodziłem się, by na nich jeździć, nieraz byłem zmuszony samemu w nich dłubać, regularnie na nich trenuję. Mam dwa koła we krwi - wyjaśnia Smolinski.
Zakup sprzętu Anderssona nie był też czymś, na co niemiecki żużlowiec zdecydował się spontanicznie. Były zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra od pewnego czasu świadomie rozwijał swoją wiedzę na temat inżynierii i konstrukcji silników.
Czytaj także: Darcy Ward chwali Donalda Trumpa
- To następny krok w mojej karierze. Chcę pozostać lojalny temu sportowi nawet wtedy, gdy skończę się ścigać. Na razie będę bazować na swoich doświadczeniach, know-how nabytemu od Anderssona i różnych tunerów. Jestem pewien, że z mojego sprzętu będzie chciało korzystać kilku żużlowców. Rozmowy już trwają. Na mojej stronie internetowej pojawi się też sklep z częściami, silnikami. Powinniście to dobrze śledzić - zapowiada.