Po tym, jak wyszło na jaw, że Maksym Drabik złamał przepisy antydopingowe, w trudnym położeniu znalazł się jego klub. Betard Sparta Wrocław oczywiście będzie stawać na rzęsach, aby wybronić swojego zawodnika i jakimś cudem uniknąć kary zawieszenia. W tym celu już zatrudniła mecenasa od cudów, jednak ostatnie doniesienia nie pozostawiają złudzeń. Tylko cud sprawi, że mistrz świata juniorów uniknie kary.
Wrocławianie nie dość, że nie mają wartościowego zmiennika w miejsce Drabika, to na dodatek rynek jest na tyle ubogi, że za bardzo nie ma kogo wypożyczyć. Zresztą przydałby się im Polak, bo obecnie z seniorów został tylko Maciej Janowski posiadający polski paszport. Działacze mogą sobie teraz pluć w brodę, że zimą nie zatrzymali Jakuba Jamroga.
Żużlowiec początkowo był zainteresowany przedłużeniem współpracy. Później jednak zmienił zdanie, kiedy zorientował się, że inni zawodnicy mają w drużynie więcej forów. Nie podobało mu się to, że nie mógł liczyć na regularne starty, a władze klubu nie potrafiły przekonać go w trakcie negocjacji, że w nowym sezonie jego pozycja uległaby poprawie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
- Z drugiej strony Kuba Jamróg nie jest niczyim zakładnikiem. Wybrał dla siebie lepszą opcję. Myślę, że w Lublinie dostał to, co jest dla niego najważniejsze, czyli szansę regularnej jazdy. Motor po prostu zaoferował mu to, czego Sparta nie mogła. Sądzę, że wiedząc nawet o problemach Drabika z antydopingówką i tak nie zdecydowałby się na przedłużenie umowy. Nikt przecież nie chce siedzieć na beczce prochu - komentuje żużlowy ekspert, Wojciech Dankiewicz.
Swoją drogą, najciekawsze w całej sprawie jest to, że działacze Sparty wiedząc o problemach Drabika w żaden sposób nie zabezpieczyli się na wypadek ewentualnego zawieszenia. Być może z góry założyli, że wlewka elektrolitowa, której został poddany Maksym, to żadne przewinienie i sprawa rozejdzie się po kościach. Dziś mogą tego bardzo żałować. Jeśli ich gwiazdor zostanie zawieszony, Sparta będzie mogła zapomnieć o walce o medale w sezonie 2020.