"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Sparta ma spory dylemat. Decyzja POLADA w związku ze sprawą Maksyma Drabika pewnie nie będzie korzystna dla wrocławian i młody zawodnik zostanie zawieszony. Klub nie zabezpieczył się na taką ewentualność i zespół ostanie się z jednym polskim seniorem - Maciejem Janowskim. Co teraz? Wypożyczyć kogoś, zaufać tym zawodnikom, którzy są na pokładzie i liczyć na to, że ktoś nagle wystrzeli i rozwinie skrzydła? Pole manewru jest mocno zawężone, a działaczom ekipy ze stolicy Dolnego Śląska ręka weszła do nocnika bardzo głęboko.
CZYTAJ TAKŻE: Oficjalnie: Nsport+ pokaże pierwszą ligę żużlową. Kontrakt na pięć lat
Zdążyłam jednak osobiście poznać Andrzeja Rusko i Krysię Kloc. Oni sobie poradzą. Nie z takich tarapatów wychodzili obronną ręką. Poza tym, to rozsądni ludzie, którzy zaczęli już dawno działać. Analizują sytuację, rozważają różne warianty, które będą wdrażane w życie w zależności od tego, co się wydarzy. Na razie równanie z Drabikiem ma zbyt dużo niewiadomych.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Umówmy się, rynek zawodniczy jest ubogi, trąbimy o tym od dawna więc nikogo raczej nie zaskoczy, jeśli Sparta obierze kierunek z wystawieniem juniora pod numery seniorskie, a z rezerwy będzie go zastępował Daniel Bewley. W moim odczuciu pochopne działanie i branie kogoś "na sztukę" mija się z celem. Lepiej zainwestować w aktualny stan posiadania.
Sparta nie jest jakimś szczególnym przypadkiem. Drużyny coraz częściej wolą uszyć składy na miarę i posiadać Polaków na styk, a co za tym idzie balansować na krawędzi. Raz, że zawodnik ma wtedy wolną głowę i nie myśli na treningach o tym, że wisi nad nim bat i w razie kiepskiego występu może w każdej chwili wylądować na ławce. A dwa to oszczędności. Takiemu rezerwowemu też przecież trzeba zapłacić.
Zastanawiająca jest jeszcze jedna rzecz. Sparta oddała lekką ręką Kubę Jamroga, dlatego, albo nie zdawano sobie sprawy z konsekwencji jakie dotkną zawodnika i zbagatelizowano ten fakt, albo we Wrocławiu rzeczywiście nie mieli wystarczającej wiedzy o złamaniu procedur antydopingowych przez żużlowca.
Warto zwrócić uwagę, że zawsze w pierwszej linii do ubiczowania jest zawodnik. Niby on cierpi w największym stopniu, ale najbardziej bolesne skutki dotykają klub, który obrywa rykoszetem.
Mówi się, że Sparta straci na absencji Drabika kilkadziesiąt procent. Bez przesadnego rozwijania tematu posłużę się dwoma przykładami. Będąc prezesem Stali jeździliśmy w pierwszej lidze. Aspiracje były ogromne. Marzył nam się awans klasę wyżej. Sezon konia miał Mikael Max, ale doznał kontuzji. Zakontraktowałam więc Niklasa Klingberga. Ludzie pukali się po czole, co ja wyrabiam. Cel osiągnęliśmy.
Inne zdarzenie. Przed meczem z Tarnowem, podczas jednej z rund Grand Prix urazu nabawił się Scott Nicholls. Od razu wiedzieliśmy, że nie wystąpi w tym prestiżowym spotkaniu. Był płacz i zgrzytanie zębów. Jak diabeł z pudełka wyskoczył wtedy Marcin Leś, wykręcił dwucyfrówkę. Nieszczęście jednych jest darem od opatrzności dla drugich.
Speed Car Motor Lublin też musiał radzić sobie od początku rozgrywek bez Zengoty i skorzystał na tym Paweł Miesiąc, który w pierwotnej wersji był spychany do roli wiecznego rezerwowego, czekającego na potknięcie kolegi. Nie widzę przeciwwskazań żeby na kanwie Drabika, we Wrocławiu też objawił się jakiś nieoczywisty talent.
CZYTAJ TAKŻE: Prezes Stali znów gra Zmarzlikiem
Przesłanie jest więc bardzo proste. Co cię nie zabije, to cię wzmocni, a każdy upadek jest nawozem sukcesu. Sparcie nie trzeba o tym przypominać. To poukładany ośrodek, który nie da się tak łatwo złamać, a sezon 2019 dobitnie to udowodnił.
W poprzednim roku podopieczni Dariusza Śledzia złapali wiatr w żagle, kiedy po kolei leczyli się liderzy - Tai Woffinden i Maciej Janowski. Zespół zamiast znużyć się w żałobie, wziął się w garść, bez zbędnego obciążenia i ciśnienia złapał nagle wiatr w żagle. A przecież, gdy występował w pełnym zestawieniu, niektórzy eksperci nie widzieli ich w play-offach. Czasami w wyniku trudnych chwil, rodzi się się naprawdę coś wartościowego, dlatego czemu nie mielibyśmy być teraz świadkami powtórki z rozrywki?
Nie uważam również żeby Sparta od razu była zmuszona weryfikować swoje plany i ambicje. Motor miał spaść, a nie wylądował nawet w barażach. Medal z jakiegokolwiek kruszcu bez Drabika smakowałoby wspaniale, podejrzewam na równi z drużynowym mistrzostwem Polski. Co nie znaczy, że będzie to mission impossible.