Żużel. Adrian Cieślewicz: Tata nie chciał, bym jeździł. Przeszedłem metamorfozę (wywiad)

Materiały prasowe / Ola Gandurska / Na zdjęciu: Adrian Cieślewicz
Materiały prasowe / Ola Gandurska / Na zdjęciu: Adrian Cieślewicz

Syn Dawida Cieślewicza poszedł w jego ślady, choć początkowo byłemu żużlowcowi w ogóle się to nie podobało. - Tata nie chciał, bym jeździł. Przeszedłem metamorfozę - zdradza nam Adrian Cieślewicz, wychowanek GTM Startu Gniezno.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: W minionym sezonie zdał pan licencję w barwach Car Gwarant Startu Gniezno. Jak wrażenia po pierwszych turniejach? [/b]

Adrian Cieślewicz, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: Wrażeń za dużo nie było z tego powodu, że na pierwszym turnieju zaliczyłem upadek, który wykluczył mnie do końca sezonu.

Czytaj także: Kibice Startu Gniezno w roli projektantów. Mają okazję, by zabłysnąć kreatywnością

Domyślam się, że miłością do żużla zaraził pana ojciec. Jak dokładnie wyglądały pańskie początki w tej dyscyplinie?

Wręcz przeciwnie. Tata nie chciał, bym jeździł. Opierał mi się bardzo długo aż się zgodził. Początki były trudne, ale nie poddawałem się i wyszło.

Pański ojciec niegdyś był bardzo solidnym ogniwem Startu Gniezno. Zapewne ma pan świadomość tego, że kibice mają nadzieję, iż będzie pan tak samo dobry, a może i jeszcze lepszy...

Zdaję sobie sprawę z tego, że tata był dobrym zawodnikiem. Staram się i mam nadzieję, że ja będę lepszym. Dopiero zaczynam, więc na ten moment nie mogę mówić, że dorównuję ojcu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Pan Dawid zdradził jakiś czas temu, że by rozpocząć swoją przygodę z żużlem, dokonał pan niesamowitej metamorfozy... 

Owszem, przeszedłem metamorfozę. Schudłem wystarczająco, by móc uprawiać ten sport.

Zaznaczył też, że dokładnie pan wie, co on przeszedł. No właśnie, pana Dawida nie oszczędzały kontuzje. Nie boi się pan tej ciemnej strony żużla?

Jako jeden z nielicznych wiem, jak bardzo żużel odcisnął piętno na tacie. Nie myślę jednak o kontuzjach i staram się cieszyć jazdą.

Już od kilku osób słyszałem, że ma pan prawie identyczną sylwetkę jak ojciec. To prawda?

Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Wiele osób mówi, że tak jest. Nie pogardziłbym sylwetką taty. Zawsze mi się podobała.

Jak w ogóle czuje się pan w gnieźnieńskiej rodzinie żużlowej? Co może pan powiedzieć o atmosferze panującej w Starcie?

W Gnieźnie czuję się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że stadion nie jest mi obcy. Dużo przebywałem na nim za młodu z tatą i było mi łatwiej nawiązać relacje, gdyż wiele osób było związanych z żużlem jeszcze za czasów taty.

Co obecnie pan robi? Przygotowuje się pan do nowego sezonu pod kątem kondycyjnym?

Trenuję pod okiem pana Krzysztofa Jabłońskiego, jak większość juniorów ze Startu. Trener przygotowuje nas pod każdym kątem.

A jak wyglądają sprawy techniczne - czy ma pan już jakiś własny sprzęt?

Zaplecze sprzętowe przygotowuję z tatą we własnym warsztacie. Na razie posiadam dwa motocykle, które zakupiliśmy zimą. Planujemy kupić jeszcze jeden zapasowy silnik, choć nie ukrywam, że jest nam ciężko, gdyż moim głównym sponsorem są rodzice. Mam kilku przyjaciół, którzy również mi pomogli finansowo podczas zakupu ubioru, ale by marzyć o większym zapleczu, muszę w tym roku pokazać swoją wartość, żeby było mi lżej rozmawiać zimą ze sponsorami.

Ma pan jakieś plany, marzenia, cele, o których już teraz chciałby pan głośno powiedzieć?

Marzenia mam, jak chyba każdy. Jeśli chodzi o cele, mam taki cel, by dobrze się pokazywać na młodzieżówkach i objechać przyszły sezon bez kontuzji z uśmiechem na twarzy.

Czytaj także: Jazda w Polsce to jego marzenie. Chce stać się samowystarczalny

Źródło artykułu: