- Jeśli Maksym będzie mieć takie życzenie, to może omówić sprawę z PZM, a także porozmawiać z naszym prawnikiem. W GKSŻ taką funkcję pełni Łukasz Szmit, który zajmuje się tematami antydopingowymi. Do tej pory ze strony zawodnika, jak i jego otoczenia nie było jednak żadnego sygnału. Gdyby Maksym uznał, że może mu się to przydać, to temat jest z naszej strony otwarty. W ten sposób możemy go wesprzeć - tłumaczy Piotr Szymański.
Maksym Drabik nie ma ostatnio najlepszych notowań w PZM, bo niezbyt poważnie podchodził do swoich występów w reprezentacji Polski. W związku uważają jednak, że każdy zasługuje na drugą szansę. - Nie jest prawdą, że los Maksyma Drabika nas nie interesuje, bo zawodnik przysłał L-4 i nie pojechał w finale Złotego Kasku. Owszem, ocena tamtych wydarzeń była i jest z naszej strony negatywna. To jednak nie oznacza, że zawodnik nie może na nas liczyć. Deklarujemy pomoc w takim zakresie, w jakim jest ona możliwa. Niestety, nie możemy zrobić zbyt wiele. To nie wynika jednak z braku chęci, lecz z obowiązujących przepisów - podkreśla Szymański.
Zobacz także: Oto najbardziej lojalni zawodnicy. Jeżdżą w swoich klubach od wielu lat
Ostatnio w środowisku zaczęły pojawiać się głosy, że PZM chce, aby ewentualna kara Maksyma Drabika była liczona od lutego ze względów wizerunkowych. Wtedy zawodnik nie straciłby złotego medalu, który wywalczył w IMŚJ. Takie doniesienia spotkały się od razu z ostrą krytyką. Pierwszy zareagował Sławomir Kryjom, który stwierdził, że związek krzywdzi w ten sposób Bartosza Smektałę, który otrzymałby złoto, gdyby Drabik został go pozbawiony.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
- Nie wiem, skąd wzięły się sugestie, że PZM chce, aby kara dla zawodnika była liczona od lutego. Związek nie jest w tej sprawie stroną, a to oznacza, że możemy jedynie się przyglądać i czekać na werdykt POLADA, która jako jedyna jest uprawniona do rozstrzygnięcia tej kwestii - podkreśla Szymański.
Zobacz także: Chcieli gwiazdę pierwszej ligi. Zdunek nawet nie kryje, że składał ofertę i mówi o kulisach negocjacji
- Nie jest także prawdą, że związek próbuje chronić Maksyma Drabika i w ten sposób szkodzi Bartoszowi Smektale. PZM nie podejmuje w tej sprawie tego typu działań. Tym tematem może zająć się tylko i wyłącznie POLADA. Takie są przepisy. PZM będzie uczestniczyć w postępowaniu przed POLADA i zajmie stanowisko zależne od ustalonych w nim faktów i okoliczności - wyjaśnia Szymański i dodaje, że sprawy Maksyma Drabika nie może porównywać do wpadek dopingowych Patryka Dudka i Aleksandra Łoktajewa. Wtedy GKSŻ miała zdecydowanie większe możliwości.
- Wtedy obowiązywały inne przepisy. To GKSŻ nakładała karę, która mogła zostać później zatwierdzona lub odrzucona przez komisję antydopingową. Teraz jedyną właściwą instytucją do orzekania w sprawie Maksyma Drabika jest POLADA. My mamy w takim postępowaniu niejako status obserwatora i możemy wyrażać jedynie swoją opinię i ocenę, którą POLADA może, ale nie musi uwzględnić - podsumowuje przewodniczący GKSŻ.