"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
W minionym tygodniu w Szklarskiej Porębie zakończyło się zgrupowanie reprezentacji Polski. Ostatnie Marka Cieślaka. Zasłużony trener kończy w tym sezonie przygodę z kadrą i oddaje ją po 2020 roku w całości w ręce swojemu następcy Rafałowi Dobruckiemu.
CZYTAJ TAKŻE: Karol Baran za długi klubów mógłby postawić dom.
Z tymi odejściami zawsze mamy problem. W którym momencie zamknąć pewien rozdział i czy w ogóle go zamykać. Czasami podejmuje ktoś te wyroki za nas i wtedy człowiek nie ma wyjścia, musi się pogodzić z werdyktami góry. Najlepiej rzecz jasna, jak śpiewał klasyk, zejść ze sceny niepokonanym, w odpowiednim momencie, na szczycie.
Nie siedzę w strukturach związkowych i nie wiem, czy decyzja o zakończeniu pięknej przygody z biało-czerwonymi, okraszona workami medali MŚ przez Marka Cieślaka była suwerenna. Wiem natomiast, że w swoim fachu urósł już do rangi postaci ikonicznej. Dla mnie jest trochę jak Lenin, wiecznie żywy. Był od zawsze.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Żeby nie było za cukierkowo, jak każdy człowiek Cieślak ma swoje wady. Bez wchodzenia w szczegóły, ostatni rok był w jakimś sensie sygnałem. Kilku zawodników rzucając L-4, a potem nie odbierając od niego telefonów nie potraktowało opiekuna poważnie i z należytym szacunkiem. Warto także sobie zadać pytanie: dlaczego?
Zmiany pokoleniowe są nieodłącznym elementem każdej dziedziny życia, trendy się zmieniają, świat idzie do przodu. Dlatego Dobrucki może być powiewem świeżości, którego niewykluczone, że nasza najważniejsza drużyna w kraju potrzebuje. Co nie zmienia faktu, iż łatwego zadania miał nie będzie, ponieważ czego nie zrobi już zawsze będzie przyrównany do poprzednika. Będzie musiał mierzyć się z legendą Cieślaka.
Rafał jeszcze niedawno był czynnym zawodnikiem, jest przedstawicielem trenerów młodej fali, których metody prowadzenia zespołu są pewnie nowocześniejsze i bardziej odpowiadają zawodnikom. To jego atut. Grunt żeby potrafił sobie od razu wyrobić autorytet, żeby z miejsca wprowadził przejrzyste reguły i nie był przesadnie kolegą, bo prędzej czy później odbije się mu tu czkawką.
Cieślak łączył pracę w klubie z reprezentacyjnymi wypadami. W przypadku Dobruckiego konfliktu interesów póki co nie ma. Panowie mieli jasny podział obowiązków. Ten starszy zajmował się przede wszystkim seniorami, a młodszy ogarniał juniorów. Teraz Rafał dostanie zawodników z obu kategorii wiekowych.
Rafała znam jako zawodnika i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że był wzorem profesjonalisty. Zawsze przygotowany do zawodów, skoncentrowany na swoich obowiązkach. Jeśli ktoś wystawia sobie podobne świadectwo będąc sportowcem, nie wierzę, że później nie przekłada tego na pracę już w innym charakterze.
Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby dalsze zagospodarowanie Cieślaka przez działaczy. Czy to w roli mentora, czy pełniącego jakąś honorową wartę. Skoro tytułujemy tak prezesów, to czemu nie szkoleniowca, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego czarnego sportu.
Dajmy mu w kadrze drugiej życie, niech pomaga tej reprezentacji na zasadach anioła stróża, niech wpada na obozy reprezentacyjne pośmigać z chłopakami na nartach, rowerach. Kadra od kilkunastu sezonów była oczkiem w głowie doświadczonego i najbardziej utytułowanego trenera więc pozwólmy mu się nią jeszcze pocieszyć w symboliczny sposób. O ile wyrazi aprobatę, przymuszanie wbrew kogoś woli będzie pozbawione sensu.
CZYTAJ TAKŻE: Uwaga na kurczaki na sterydach