To znakomite wieści jeśli weźmiemy pod uwagę, że Szwed uległ poważnemu wypadkowi podczas memoriału Henryka Żyto na torze w Gdańsku, a w strzępy poszła lewa noga i barku żużlowca. Doszło do złamania uda i kończyny górnej wysoko przy ramieniu. Pierwsze informacje wypuszczone ze szpitala do mediów brzmiały wręcz dramatycznie. Zawodnik przez moment znajdował się w stanie krytycznym, był nieprzytomny.
Na szczęście to już przeszłość i kilka miesięcy później po urazie nie ma praktycznie śladu. Menedżer i mechanik Linusa Sundstroema Szymon Bałabuch zapewnia, że zawodnik, który podpisał przed tym sezonem kontrakt z Lokomotivem Daugavpils przechodzi przez okres przygotowawczy bez żadnych zakłóceń i obsuw.
CZYTAJ TAKŻE: Ciemna strona finału drugiej ligi. Padły mocne oskarżenia
- Jest lepiej niż się spodziewaliśmy. Wszystko przebiega normalnym trybem, treningi nie są w żaden sposób zaburzone. Linus dba o formę, ćwiczy dwa razy dziennie. Ma już kontakt z motocyklem, ponieważ jeździ na crossie - mówi Bałabuch.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Jedyną oznaką jaki przypomina 29-latkowi o kontuzji jest tylko lekki dyskomfort w roztrzaskanej we wrześniu nodze. Szwed odrobinę na nią kuleje, ale to właściwie tyle. W normalnym funkcjonowaniu ta kończyna w żaden sposób mu nie przeszkadza.
- Jak się przypilnuje, idzie prosto, a jak nie, to nienaturalnie utyka. Ale to nie defekt. Po prostu każdy zawodnik, który miał pogruchotane udo w kliku miejscach zmaga się z podobną przypadłością - zaznacza menedżer. - Najważniejsze, że kości w obu przypadkach pozrastały się równo - dodaje.
Zawodnik wylewa hektolitry potu, aby być mocnym punktem Łotyszy już od połowy grudnia. Wtedy też dostał zielone światło od lekarzy na powrót do czynnego uprawiania sportu. - Co nie zmienia faktu, że wciąż uczęszczamy na rehabilitację i wzmacniamy tę newralgiczną stronę. Nie ma jednak obaw, że nie zdążymy na pierwszą kolejkę - wyjaśnia.
Sundstroem z niecierpliwością czeka na początek sezonu, paląc się wprost do jazdy. Jest na tyle głodny powrotu na tor, że swojemu głównemu mechanikowi kazał kompletować sprzęt i składać motocykle bardzo wcześnie. - Niemal od razu po wypisie ze szpitala myślał o żużlu i kreślił plany na przyszłość w związku z kolejnymi rozgrywkami. Mamy już zbudowany cały park maszyn. Mógłbym teraz spakować busa i ruszyć na stadion. Obecnie czekamy już tylko na marzec i kibicujemy aurze żeby już nie spłatała żadnego figla - zaznacza.
CZYTAJ TAKŻE: Ostafiński: Drogi Macieju, zachował się jak prawdziwy mężczyzna