Formacja seniorska zbudowana w Toruniu to mieszanka czołowych żużlowców 1. Ligi Żużlowej i zawodników mających pewne problemy na ekstraligowym froncie w ostatnich sezonach. I już w swoich własnych szeregach mogą dostrzec przykład zejścia na niższy szczebel, po perturbacjach w elicie, a jest nim Tobiasz Musielak, który w 2018 roku, w barwach Włókniarza Częstochowa osiągnął średnią na poziomie 1,109. Sezon później, już w niższej lidze, wychowanek Fogo Unii Leszno był jednym z najlepszych - zdobywał średnio 10 punktów na mecz i 2,100 na bieg.
A takich przykładów z ostatnich lat jest o wiele więcej. Krystian Pieszczek w Ekstralidze miał spore kłopoty, wystarczyło kilka miesięcy i zejście poziom niżej, aby notować lepsze wyniki. Musielak i Pieszczek to akurat młodzi i ambitni zawodnicy, więc można powiedzieć, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jednak biorąc pod lupę bardziej doświadczonych żużlowców, których po słabych występach w elicie wielu wysyłało już na sportową emeryturę, wnioski można wyciągnąć podobne. Grzegorz Walasek czy Tomasz Gapiński także mieli spore problemy wśród najlepszych, a w warunkach pierwszoligowych pokazują, że mogą być jednymi z liderów, również osiągając średnie w okolicach 2,000.
Zobacz także: Żużel. Marek Cieślak odkrył karty. Znamy skład Polski na mecz z Australią
Wydaje się, że reprezentujący barwy Apatora zawodnicy, którzy pierwszy raz posmakują pierwszoligowych realiów, aż tak dużych trudności na najwyższym szczeblu nie mieli. Każdy z nich, nawet w minionym sezonie pokazywał, że potrafi dobrze punktować na poziomie ekstraligowym. Można więc zakładać, że będą oni jednymi z najlepszych w zbliżających się rozgrywkach, a każdy z tworzących formacje seniorską Aniołów ma zadatki na lidera i czołową postać 1. Ligi Żużlowej. Wojciech Dankiewicz uważa jednak, że same statystyki nie załatwiają sprawy i ciężko cokolwiek przewidzieć.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
- Żużel jest nieprzewidywalnym sportem. Ciężko rokować jak zawodnik pojedzie w danym sezonie. Pamiętam sytuację, kiedy Tai Woffinden po zdobyciu mistrzostwa, w kolejnym roku miał problemy ze zdobywaniem punktów na początku rozgrywek. Czarny sport jest specyficzny, nie liczy się tylko forma zawodnika, ale także odpowiedni sprzęt - mówi.
Wielu zastanawia się, czy eWinner Apator Toruń nie zlekceważy swoich przeciwników i czy nazwiska faktycznie przyniosą oczekiwany rezultat. Przy zbytnim rozluźnieniu może się okazać, że to co jest na papierze, nie jest aż tak istotne, tym bardziej, że ich rywale na pewno będą podwójnie motywować się na spotkania właśnie z nimi.
- Uważam, że Toruń ma klasowych zawodników. Po porażce w ostatnim sezonie, kiedy nikt nie spodziewał się ich spadku, przyszła nowa fala, przeprowadzono zmiany. Myślę, że w klubie zrobili sobie rachunek sumienia i to co złe odkreślili grubą kreską. Apator na pewno jest faworytem, a ci żużlowcy powinni poradzić sobie na pierwszoligowym froncie. Warto jednak zaznaczyć, że ta 1. Liga znów powinna być bardzo ciekawa - twierdzi Dankiewicz.
Szczególną uwagę może zwracać także Chris Holder, który jest jednym z najgłośniejszych nazwisk na niższym szczeblu rozgrywkowym. To w końcu były Indywidualny Mistrz Świata, a choć ostatnie lata były pasmem problemów i rezultatów poniżej oczekiwań, to jego wyniki w elicie wcale nie były katastrofalne i nadal spokojnie mógłby w niej występować. Być może krok w tył przyniesie dobre efekty, ponieważ mimo wszystko, w realiach pierwszoligowych powinno być łatwiej o dobre występy i regularność, a Australijczyk to ciągle zawodnik, którego technika i styl jazdy są godne podziwu.
- To był jednak Indywidualny Mistrz Świata. Fakt, że miał słabsze występy wcale wiele nie znaczy. Jest to facet, który naprawdę fajnie jeździ. W ekstralidze pokazywał w meczach domowych, że potrafi być mocny, gorzej było z wyjazdami. Wydaje się, że na niższym szczeblu także na torach przeciwników powinien sobie poradzić. W jego przypadku, w tej 1. Lidze już nie wypada nie dawać sobie rady na wyjazdach. To dobry zawodnik, ma jeszcze wiele lat ścigania przed sobą i być może ten kroczek w tył, pozwoli zrobić mu dwa do przodu - kończy Wojciech Dankiewicz.
Zobacz także: Żużel. Jak w żużlu sprawdza się metoda małych kroków? Kilku zawodników w ten sposób dobija do czołówki