Najlepszym przykładem metody małych kroków jest zawodnik truly.work Stali Gorzów - Szymon Woźniak. W 2014 i 2015 roku w 1. Lidze Żużlowej osiągał dokładnie taką samą średnią, klasyfikującą go w TOP 10 najskuteczniejszych zawodników rozgrywek. Z tą różnicą, że w sezonie 2014 startował jeszcze jako junior. W 2015 zadebiutował w gronie seniorów i udało mu się zdobyć taką samą ilość trójek, jednak wtedy nie miał już komfortu, w postaci biegu młodzieżowego, a i odjechał jeden mecz mniej.
Poprawie uległa także jego średnia punktów na mecz. Wtedy postanowił wrócić do ekstraligi i choć najpierw można było zauważyć delikatne zderzenie z wyższym poziomem, to i tak wytrwale pracował. Od wtedy zaliczał ciągły progres, widoczny tak naprawdę w każdym aspekcie żużlowego rzemiosła, jak i w statystykach. Sezon 2016 zakończył ze średnią na poziomie 1,324. Po minionym, śmiało można powiedzieć, że Woźniak znajduje się już na innym biegunie żużlowego świata, ponieważ zaczął aspirować do roli jednego z liderów ekstraligowego klubu, a średnia jaką osiągnął jest bliska dwóch punktów na bieg.
Podobną drogę co on obrał chociażby jego kolega z Gorzowa - Anders Thomsen czy Mikkel Michelsen i Max Fricke. Każdy z tych zawodników od kilku lat stawia małe kroki, a efekty są coraz bardziej widoczne. I wygląda na to, że wszyscy mają jeszcze spore pole do rozwoju. Choć nie wkraczają oni do czołówki w spektakularny sposób, nie oznacza to, że nie dojdą na sam szczyt, ponieważ każdy zawodnik jest inny, a niezwykle ważne jest indywidualne podejście i otoczenie, co podkreśla Stanisław Chomski.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
- Nie każdy rodzi się z takimi samymi predyspozycjami. Potrzebne jest indywidualne podejście. Jest wiele składowych: miejsce, do którego się trafia, całe otoczenie, rodzina, wzorce. Niezwykle ważna jest też determinacja jaką posiada dany zawodnik. I nie chodzi tylko o dążenie do jak najlepszej formy fizycznej, trening, ale także o wiedzę ukierunkowaną na tematy pozwalające rozwinąć się wszechstronnie, aby spojrzeć na to wszystko nie tylko przez pryzmat jazdy w lewo, ponieważ to również ma pośredni wpływ na wyniki - mówi trener truly.work Stali Gorzów.
Zobacz także: Żużel. Rażąca niewiedza zawodników ws. dopingu. "To jest powód do niepokoju"
Stanisław Chomski zaznacza również, że nie ma schematu pozwalającego rozwinąć każdego zawodnika tak samo i choć w niektórych przypadkach potrzeba więcej czasu, to nie jest powiedziane, że później dwóch różnych żużlowców nie zamieni się rolami.
- To niemożliwe, aby zrobić coś drugi raz tak samo. Dlatego kiedy ktoś mówi "drugi Gollob", czy "drugi Zmarzlik" to ja się z tymi stwierdzeniami nie zgadzam, bo czerpane wzorce to jest jedno, ale samo wykonanie to drugie. Tak jak w sztukach walki, czy w jeszcze innych dyscyplinach, gdzie technikę wyrabia się poprzez wielokrotne powtarzanie danego ruchu. Może być ona idealna, ale nigdy nie jest taka sama, ponieważ każdy jest inny. Są również elementy, których jeden nauczy się w 2-3 dni, a drugi musi poświęcić kilka tygodni. Co nie znaczy, że nie dojdzie do perfekcji i właśnie tu liczy się ta determinacja i wytrwałość. Może być tak, że ten pierwszy osiągnie jakiś sukces, zadowoli się nim i zostanie w miejscu, a drugi nadal będzie pracować i za jakiś czas okaże się, że jest kilka kroków dalej - twierdzi.
Oprócz tego niezwykle istotna jest umiejętność odpowiedniego ocenienia danej sytuacji. A w przypadku zawodników idących do przodu małymi krokami, także wytrwałość i silna psychika.
- Liczy się umiejętność ocenienia samego siebie, takiej samokrytyki. Trzeba wiedzieć co zrobiło się dobrze, a co źle. Można wygrać i nie być zadowolonym. To bardzo ważne, aby wiedzieć, dlaczego wygrałem, dlaczego przegrałem. Czasami zwyciężysz, ale może to inni byli słabsi. Weźmy pod uwagę np. bieg na 100 metrów. Sprinter może wygrać zawody z czasem ponad 10 sekund, a w innych ktoś zajmie 2 miejsce z czasem poniżej tej bariery. Trzeba sobie zdawać sprawę z takich rzeczy - podkreśla Chomski.
Trener truly.work Stali zaznacza, że metoda małych kroków w niektórych przypadkach jest dobrym rozwiązaniem i zawodnik, który dłużej się rozwija i tak może zdobywać tytuły.
- Liczy się wszystko o czym mówiłem. Do tego sprzęt, jego czucie, współpraca z tunerem. Jeśli zawodnik jest wytrwały, nie przejmuje się niepowodzeniami, tylko dalej pracuje, to z całą pewnością, metodą tych małych kroczków, może zajść bardzo daleko, nawet przy pewnych dysproporcjach w porównaniu z tymi gwiazdami, o których mówi się, że urodzili się z tym. Tacy zawodnicy także są w stanie osiągać wyniki na miarę mistrzostwa - kończy.
Zobacz także: Żużel. Znakomite wieści z obozu Linusa Sundstroema. Po fatalnej kontuzji nie ma już praktycznie śladu!