W ostatnich sezonach prawa telewizyjne do pierwszej ligi były w rękach Polsatu, który różnie podchodził do transmisji z Daugavpils, choć dwa late temu nie było jeszcze tak źle. - Wtedy mieliśmy aż cztery transmisje. Dwie z rundy zasadniczej i dwie z fazy play-off - przypomina nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ.
Jednak w zeszłym roku wyglądało to już znacznie gorzej. Telewizja nie pojechała ani razu na Łotwę. - To prawda, ale trzeba pamiętać, że nic nie działo się bez przyczyny, bo pojawiły się problemy z infrastrukturą. Brakowało telebimu i szwankowało oświetlenie - tłumaczy Fiałkowski.
Zobacz także: Do tej pory trener z Rybnika pomagał żużlowcom, teraz sam potrzebuje pomocy
A co czeka nas w sezonie 2020 w związku z nabyciem praw do pierwszej ligi przez platformę Canal+? Wiceprzewodniczący GKSŻ tłumaczy nam, że Lokomotiv nie musi obawiać się o nierówne traktowanie. Dystans, który musi pokonać telewizja, by dotrzeć do Daugavpils nie będzie stanowić żadnego problemu.
- Mamy za sobą wstępne rozmowy i jest chęć pokazywania meczów z Daugavpils. Lokomotiv będzie traktowany jak każda inna drużyna. Tak naprawdę wszystko jest w ich rękach - podkreśla Fiałkowski.
Zobacz także: Sprawa Huckenbecka w Trybunale PZM. Co z Musielakiem? Apator może mieć duży problem
Łotyszom na pewno będzie zależeć na transmisjach, bo to oznacza większe wpływy do budżetu. Klub musi spełnić dwa warunki, żeby popłynęła do niego kasa z telewizji. - Jeśli w Daugavpils będą tworzyć ciekawe widowiska, to na pewno nie będą pomijani. Logistyka nie stanowi w tym przypadku żadnego problemu. Poza tym Lokomotiv musi wygrywać, bo awans do play-off to dodatkowe środki - podsumowuje Fiałkowski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a