Jarosław Dymek przyszedł do Kolejarza pod koniec lipca pomóc w prowadzeniu drużyny pierwszemu trenerowi - Mirosławowi Korbelowi.
Częstochowianinowi powierzono funkcję kierownika. Miał być łącznikiem pomiędzy polską a zagraniczną częścią zespołu. Korbel praktycznie w ogóle nie komunikował się w języku angielskim, a Dymek włada nim bardzo dobrze.
Tyle, że Korbela pogoniono z klubu już kilka dni później po blamażu przeciwko Polonii Bydgoszcz. Z pomocnika błyskawicznie stał się strażakiem i centralną częścią Kolejarza, odpowiadającą za jego wyniki. Po sezonie wydawało się, że menedżer dostanie szansę na kontynuowanie przygody z Kolejarzem. Do przedłużenia umowy jednak nie doszło, a nowym trenerem ogłoszono Marka Mroza.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Choć oficjalnej informacji na temat przyszłości Dymka próżno było znaleźć, prezes klubu Zygmunt Dziemba w rozmowie z naszym portalem rozwiewa wszelkie wątpliwości. - Prowadziliśmy rozmowy, ale nie dogadaliśmy się. Jarek przekazał nam, że ograniczenia czasowe ze względu na prowadzenie własnej firmy, nie pozwalają mu w pełni zaangażować się w sprawy Kolejarza. A z naszej strony przekaz był jasny. Potrzebowaliśmy człowieka w pełni oddanego, który przysłowiowo będzie na nasze każde wezwanie - mówi.
- Na pewno nie jest też tak, że oceniam współpracę z Jarkiem negatywnie - dodaje, prosząc żeby nie wiązać rezygnacji z Dymka ze zmianami w strukturach klubu, do których doszło po sezonie. Zatrudniał go bowiem poprzednik Dziemby - Grzegorz Sawicki.
W niedawnej rozmowie z naszym portalem świeżo mianowany menedżer Marek Mróz wspomniał, że przyszedł do klubu "na gotowe" i nie zdążył wziąć udziału w budowie ekipy na 2020 rok. - To prawda. Pojawił się późno, bo już po okresie transferowym, stąd wziął zespół z całym dobrodziejstwem inwentarza. Skład jest więc moim i zarządu autorskim pomysłem. Wspólnie z wiceprezesem prowadziliśmy wszystkie negocjacje z zawodnikami - oznajmia.
Szef Kolejarza powołując się na wcześniejsze słowa w ogóle nie martwi się o przepływ informacji pomiędzy zawodnikami, czyli jedną z głównych działek za jakie odpowiadał Dymek. Jak trzeba będzie sam chętnie pomoże. - Spokojnie dogadam się zarówno w języku angielskim jak i niemieckim. Marek Mróz wiele lat jeździł na Wyspach i szybko potrafił się porozumieć - wyjaśnia prezes.
Skąd jednak pomysł na Mroza, który nie ma doświadczenia na stanowisku pierwszego szkoleniowca? - Powiem szczerze, szukaliśmy faceta, który sam kiedyś uprawiał ten sport i zna nasz tor. Wydaje się, że lepszego kandydata nie mogliśmy znaleźć. Był już u nas w klubie, ale przy boku Piotra Żyto. Słyszałem o nim tylko dobre opinie. Wprowadzał rodzinną atmosferę i doradzał chłopakom w wielu kwestiach, stricte pod kątem przełożeń, dopasowania się do nawierzchni itp. Hubert Łęgowik, Oskar Polis, oni bardzo chwalili sobie to wsparcie i byli zadowoleni, kiedy dowiedzieli się, że Marek Mróz. A to chyba wystarczy za komentarz - kończy.
CZYTAJ TAKŻE: Szykuje się kolejna huczna impreza Włókniarza. Już bez disco-polo
CZYTAJ TAKŻE: Aktor oddał Dowhanowi część zaległej kasy