Żużel. Debata ekspertów. Marek Cieślak: Nie dla zagranicznych juniorów. Play-off z sześcioma zespołami nie był zły

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak

Marek Cieślak jako drugi zabiera głos w ramach żużlowej debaty przeprowadzonej przez WP SportoweFakty. - Nie dla ryczałtu, powiększenia PGE Ekstraligi i zagranicznego juniora. KSM tak, ale niech ma ręce i nogi - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę rozpoczęliśmy żużlową debatę WP SportoweFakty. Postanowiliśmy przepytać czołowych polskich trenerów i osoby ze środowiska na temat zmian w dyscyplinie. Co można zmienić, czego jej potrzeba? Co funkcjonuje dobrze w tej chwili? Po Rafale Dobruckim, na drugi ogień idzie, trener reprezentacji Polski seniorów - Marek Cieślak.

Powiększenie PGE Ekstraligi. W przyszłości czemu nie, ale na pewno nie teraz. Przy obowiązujących regulaminach z rezerwowym na nr 8, dwóch polskich seniorach w składzie jest to niemożliwe. Mamy za mało wartościowych zawodników, aby poumieszczać ich w dziesięciu klubach. Poza tym wiązałoby się to również z gruntowną przebudową wszystkich poziomów rozgrywkowych. Kolejna sprawa, czy będzie aż tylu chętnych żeby się porwać na tę PGE Ekstraligę? Teraz słyszy się, że tylko eWinner Apator Toruń mocno ostrzy sobie zęby na awans.

Połączenie I i II ligi. Ten drugi podpunkt zachodzi poniekąd na pierwszy. Tylko pod warunkiem, że do startów w PGE Ekstralidze dopuścimy dziesięć zespołów. Żeby ostatni poziom nie był kadłubowy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Zmiana systemu PGE Ekstraligi. Trudny temat. Play-offy czasami bywają loterią. Można wygrać w cuglach rundę zasadniczą, jak ja swego czasu w Tarnowie, a potem kończyć sezon z brązem, albo niczym. Ale oczywiście ten model jest bardzo atrakcyjny dla kibiców, no i przedłuża sezon, jest więcej spotkań. Ciekawym rozwiązaniem byłby powrót do sześciu ekip w play-off, gdzie nawet tzw. szczęśliwy przegrany mógł mieć nadzieję na czwórkę. Więcej drużyn było w medalowej grze do końca.

Zagraniczne kluby w polskiej lidze. Na niższych szczeblach jak najbardziej. Skoro mamy problem ze swoimi rodzimymi ośrodkami, a Lokomotivowi Daugavpils, czy Niemcy chcą jeździć u nas, nie odbierajmy im szansy. Właśnie w taki sposób powinniśmy przykładać się innym państwom w rozwoju żużla.

KSM. Tak, ale niech to ma ręce i nogi. Nie na starych zasadach. Zliczanie na podstawie średnich meczowych z pięciu lat brzmi rozsądnie i byłoby najbardziej sprawiedliwe. Wcześniej mieliśmy całą gamę kombinacji.

Zagraniczny junior. Zdecydowany sprzeciw, nie podcinajmy sobie gałęzi, na której siedzimy. To potrzeba chwili prezesów, którzy mają w składzie zagranicznego młodzieżowca. My już od dawna szkolimy innym nacjom zawodników, wystarczy. Gdzie na szerokie wody wypłynęli Sajfutdinow, Madsen, Artiom Łaguta? U siebie w kraju się wychowali? Nie, i robili to jeszcze za nasze pieniądze. Po co więc obligujemy kluby do szkolenia, wydawania na ten cel środków? Zamknijmy całkiem edukację polskiej młodzieży i miejmy problem z głowy.

System szkolenia, produkcja juniorów na sztukę. Zacznijmy od obostrzenia regulaminu licencyjnego, bo ciągle wypominamy tę produkcję juniorów na sztukę. Egzamin musi być trudniejszy, wtedy naprawdę będziemy łowić zawodników, z których jest szansa, że coś konkretnego wyrośnie.

Tylko wychowankowie na pozycjach juniorskich. To byłoby zbyt radykalne posunięcie. Prosty przykład. Załóżmy, że jest znakomicie rokujący chłopak w mieście z niższych lig. Zbiera tam pierwsze szlify, ale widać, że potrzebuje wykonać krok do przodu. Klubu zaraz nie będzie stać na zatrzymanie go. I co z tym fantem zrobić?Zmusimy go do pozostania, kiedy on naprawdę potrzebuje już zmiany środowiska? Tym prostym sposobem sami sobie strzelimy samobója, bo klub będzie robił z wychowanka niewolnika i mimochodem być może zmarnuje talent.

Licencje nadzorowane. Nie są doskonałe. Warto się mocniej zastanowić, na co można w trybie naprawczym przymknąć oko żeby ją faktycznie dać i nie ścinać od razu głowy klubowi, ale bez przerwy patrzeć mu na ręce. Z tym, że w razie nie dotrzymania konkretnych terminów być bezwzględnym, nie stosować taryf ulgowych. Pomóc, lecz również egzekwować jej postanowienia ze skutkiem natychmiastowym, bez naginania.

Płatności. Punktówka czy ryczałt? Tylko punktowe rozliczenie. Wydaje mi się, że w tym ostatnim przypadku dochodziłoby do różnych dziwnych manewrów.

Regulamin finansowy. Do zmiany. PGE Ekstralidze łatwiej się rozliczać z pieniędzy objętych regulaminem. Ale wprowadzenie wszelkich limitów, umów sponsorskich, konkretnych kwot za podpis, odgórne, maksymalne stawki, to nieporozumienie. Dzieci z pierwszej klasy nie wierzą, że prezesi się tego trzymają. Każdy myśli jak to obejść.

CZYTAJ TAKŻE: Hancock nie miał szczęścia. Musiał walczyć o kasę
CZYTAJ TAKŻE: Drabik mógł dostać TUE. Jego wina

Źródło artykułu: