Żużel. Dariusz Ostafiński: Drabik mógł dostać TUE, gdyby wraz z klubem nie chował głowy w piasek (komentarz)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Maksym Drabik.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Maksym Drabik.

Maksym Drabik może mieć pretensje do siebie, ale i też do Sparty Wrocław o to, że jego wniosek o wsteczne TUE został odrzucony. Zawodnik do spółki z klubem przespał 4 miesiące. Mecenas Łukasz Klimczyk wszedł do gry za późno.

Przeczytałem uważnie oświadczenie Maksyma Drabika na stronie wts.pl (więcej TUTAJ). Zostawiam na boku pretensje zawodnika, bo absolutnie nie czuję się ich adresatem. Nie ferowałem wyroków, nie posądzałem go o zatajanie prawdy czy brak uczciwości. Od początku pisałem o niewiedzy i takiej ludzkiej głupocie, a z tym akurat Drabik nie polemizuje.

Jednak do rzeczy, bo jeden akapit oświadczenia zwrócił moją uwagę. Chodzi o przyznanie, że wniosek o wsteczne TUE został odrzucony (a przyznanie go mogło zakończyć sprawę bez groźby zawieszenia), dlatego że został złożony za późno. Fakt. 19 września 2019 Drabik dostał kroplówkę, która miała go postawić na nogi. 22 września poinformował o tym na kontroli antydopingowej, nie wiedząc, że infuzja dożylna powyżej 100 mililitrów jest zabroniona. Wniosek o TUE został złożony na przełomie stycznia i lutego 2020, czyli 4 miesiące po.

Rozmawiałem kiedyś o wniosku o wsteczne TUE z dyrektorem POLADA Michałem Rynkowskim i on powiedział mi, iż dziwi się, że Drabik nie złożył takiego wniosku zaraz po kontroli, w najgorszym razie do miesiąca po. Wtedy taki wniosek wyglądałby bardziej naturalnie, bo teraz oczywiście jest traktowany tylko i wyłącznie, jako część linii obrony.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Dziwię się wraz z Rynkowskim i to nie tylko Drabikowi, ale i Betard Sparcie Wrocław. Przecież jej działacze wiedzieli od początku, co Maksym powiedział na kontroli i jaki jest problem. Już wtedy należało zaangażować mecenasa Łukasza Klimczyka, by podpowiedział, co należy zrobić, by nie wpakować się w jeszcze większe kłopoty. Klimczyk do gry wszedł jednak na początku stycznia, o 3 miesiące za późno.

Jeśli sprawa Drabika zakończy się zawieszeniem zawodnika, to pretensje będzie on mógł mieć do siebie i do klubu. Do siebie, bo jednak do połowy grudnia nie odpowiadał na pisma POLADA dotyczące wyjaśnienia sprawy. Schował głowę w piasek, licząc na to, że problem zniknie. Do Sparty, bo klub znając jego podejście do spraw trudnych, powinien był go zmobilizować do tego, by możliwie jak najszybciej zareagował na korespondencję antydopingówki.

I taka uwaga na marginesie. Zasłanianie się brakiem znajomości pewnych regulacji to kiepska wymówka. Ktoś po coś te przepisy wymyślił. W przypadku kroplówki chodzi o to, że może być sposobem na wypłukanie niedozwolonych substancji. Sportowiec powinien o tym wiedzieć. A jeśli musiał kroplówkę przyjąć, to powinien błyskawicznie zwrócić się o TUE. Błyskawicznie, czyli w ciągu kilku dni, a nie miesięcy.

Czytaj także: Ostafiński pyta, czy FIM chce wpędzić żużlowców w anoreksję?

Źródło artykułu: