Żużel. Lista wstydu Falubazu. Kłótnia z finansowym gigantem, z przyjaciela we wroga i nakręcenie kariery Iversena

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.

Falubaz Zielona Góra w ostatnich latach odniósł wiele sukcesów na różnych polach. Nie ustrzegł się przy tym wpadek. Oto lista wstydu.

Marketingowo Falubaz Zielona Góra jest jednym z czołowych (a może i czołowym?) klubów żużlowych w Polsce i co do tego nikt nie może mieć żadnych wątpliwości. Podobnie jak do pozycji zielonogórzan w mediach społecznościowych, gdzie nie mają sobie równych. Nic dziwnego, że Falubaz chwali się swoją marketingową pozycją, jednak na jego wizerunku jest kilka rys.

Najświeższa dotyczy osoby Tomasza Karolaka, który z przyjaciela stał się wrogiem. Poszło o kasę: były prezes Falubazu Robert Dowhan 10 lat temu pożyczył aktorowi 110 tys. zł na kupno widowni teatru IMKA. Gdy Dowhan wpisał dług Karolaka w swoim oświadczeniu majątkowym, reakcją artysty był żart, a potem oburzenie i tłumaczenia.

W końcu Karolak zaczął spłacać należności, ale nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsze jest to, że choć konflikt dotyczy w zasadzie tylko Dowhana i Karolaka, rykoszetem odbija się Falubazowi.

Kiedyś Tomasz Karolak był zakochany w żużlu i Falubazie Zielona Góra. Na pierwszy mecz przyleciał awionetką, którą wynajął dla niego ówczesny prezes Robert Dowhan. Później był gościem programu "Kuba Wojewódzki", gdzie paradował w żółto-biało-zielonym szaliku. Grał też w serialu, wcielając się w rolę zielonogórzanina pasjonującego się żużlem. - Serial, w którym grałem fana żużla się skończył, a ten sport, Falubaz i Zielona Góra w moim sercu zostało - mówił. Niedawno miłość się skończyła.

Skończyła się też relacja biznesowa Falubazu Zielona Góra z Cinkciarz.pl. Było to związane z pozyskaniem przez klub nowego sponsora tytularnego, którym została konkurencyjna firma - Ekantor.pl. Cinkciarz.pl wypowiedział umowę, co szefostwo drużyny spod znaku Myszki Miki przyjęło... z zadowoleniem.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

"Przewodniczący Rady Nadzorczej ZKŻ SSA, Stanisław Bieńkowski jest bardzo zadowolony z wypowiedzenia umowy przez spółkę Cinkciarz.pl. Klub żużlowy nie zawiera umów sponsorskich z prawem wyłączności (nie dot. sponsora tytularnego)" - komentował Falubaz w oświadczeniu. Powtórzmy: klub z zadowoleniem pożegnał darczyńcę, którego przychody ze sprzedaży w 2015 roku (gdy jeszcze był sponsorem Falubazu) wyniosły ponad 11 mld zł.

Nie sposób nie wspomnieć też o wpadce personalnej, choć akurat w tym przypadku Falubaz Zielona Góra jest rozgrzeszony. Chodzi o osobę Nielsa Kristiana Iversena, którego po sezonie 2010 zielonogórzanie bez większego żalu puścili do Stali Gorzów. Tymczasem Duńczyk dwa lata później wystrzelił z formą, a w 2013 roku został trzecim zawodnikiem świata. Falubaz oczywiście nie mógł tego przewidzieć, niemniej w Winnym Grodzie po czasie pewnie żałowali, że nie zatrzymali Iversena na dłużej.

Listę wstydu zamykamy stadionem przy Wrocławskiej 69. "Jeden stadion, dwa światy" - pisaliśmy o tej arenie przed rokiem. Mówiąc w dużym skrócie: pewna część obiektu  przypomina epokę oświecenia, patrząc na drugą można przenieść się natomiast do XXI wieku (nowa część ciągnie się od wyjścia z drugiego łuku do wyjścia z pierwszego wirażu, stara obejmuje pozostałą część obiektu). A przecież mówimy o jednym stadionie. Wygląda to komicznie.

Zobacz też:
Żużel. Transferowa gra wokół Martina Vaculika. Falubaz zablokował start Słowaka w memoriale Jancarza?
Żużel. To będzie dla nich sezon o być albo nie być w PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: