Żużel. Biało-zielony teatr przywitał Eltrox Włókniarza. Apetyty rozbudzone do granic możliwości

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Prezentacja Eltrox Włókniarza na sezon 2020
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Prezentacja Eltrox Włókniarza na sezon 2020

- Witamy w biało-zielonym teatrze - tymi słowami zapoczątkował prezentację Eltrox Włókniarza Częstochowa jeden z prowadzących, Tomasz Lorek. Lwy witało kilka tysięcy kibiców. Cieniem na sukces imprezy kładzie się czas jej trwania.

Na początku przejdźmy do pozytywów, bo tych było zdecydowanie więcej. Prezentację podzielono na trzy etapy. Najpierw przedstawiono miniżużlowców oraz adeptów szkółki. Z relacji tych drugich dowiedzieliśmy się, że ci, którzy zdobyli już licencję mieli ogolone głowy, bowiem przeszli chrzest bojowy podczas zgrupowania. Ceremonię nadzorował Bartłomiej Kowalski.

Następnie na scenie pojawiła się muzyczna gwiazda wieczoru, Patrycja Markowska, która swoimi rockowymi brzmieniami porwała publiczność. Na koniec wokalistka otrzymała szalik z rąk prezesa Michała Świącika. Artystka stwierdziła, że atmosfera tak się jej podobała, iż najbliższej nocy będzie spać... odziana jedynie w szalik Lwów. Dodajmy, że spośród wszystkich dotychczasowych muzyków, Markowska została przez fanów przyjęta najcieplej.

Po jej występie fani z niecierpliwością oczekiwali clue programu, a więc ujrzenia na scenie reprezentantów Włókniarza. Aplauz od kibiców zebrali przede wszystkim seniorzy. Rune Holta za to, że powiedział, iż wrócił do domu. Jason Doyle nie mógł natomiast nadziwić się atmosferze. - W takiej prezentacji jeszcze nigdy w życiu nie uczestniczyłem - zapewniał. Fredrik Lindgren zebrał brawa za słowa o tym, że skupia się na Włókniarzu i Grand Prix, dlatego zrezygnował z ligi szwedzkiej. Największe show należało jednak do Leona Madsena.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a

W tym roku zawodnicy na scenę udawali się z podświetlonego podium, po drodze zbijając piątki z kibicami, niczym fighterzy sztuk walki wychodzący do pojedynku na ring. Gdy przyszła kolej Duńczyka, publiczność wstała i zaczęła wiwatować jeszcze zanim zostało wyczytane jego nazwisko. To najlepiej obrazuje jaki status w zespole ma jego kapitan.

Madsen dziękował kibicom, mówił, że lepszych nie ma. - Wygrywamy, przegrywamy, a wy jesteście z nami w każdych chwilach i zawsze wspieracie. Na trybunach jest was najwięcej w kraju - stwierdził. W ogóle to przywitał się po polsku, na koniec zaś głośno krzyknął "Włókniarz". Zapewnił, że mimo perturbacji zdrowotnych podczas panującej przerwy między sezonami (przeszedł kilka operacji), nie podda się, bo "na imię ma Leon, w sercu ma lwa, a lew nigdy się nie poddaje".

Poza tym poznaliśmy wygląd kevlarów Włókniarza na nadchodzący sezon (zapewne wkrótce zostanie opublikowany w mediach społecznościowych), piosenkę, która będzie puszczana po podwójnych domowych wygranych Lwów, a także hymn. Jego słowa to zmodyfikowana sprzed lat piosenka Olka Klepacza. Ponadto ze sceny często padało pytanie do publiczności, kto będzie mistrzem Polski, na co padała chóralna odpowiedź: "Włókniarz!". Do tego dochodziło bardzo dużo, stadionowych przyśpiewek.

Wszystko fajnie, bo chodziło o interakcje z trybunami, rozruszanie kibiców, danie im przedsmaku sezonu i tego co będzie się działo na SGP Arenie, ale w pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że było tego do przesady, tudzież, że zaczyna być pompowany balonik. A to z kolei kłóci się z tym, co mówią szefowie klubu, że nie wybiegają myślami do mistrzowskiego tytułu czy finału. Na dodatek strasznie wydłużało to całą imprezę.

I teraz łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Z punktu widzenia dziennikarza, który postanowił zrelacjonować całość, a więc wziąć udział w konferencji prasowej i później prezentacji, w sumie musiał poświęcić blisko... 7 godzin. Jednak mniejsza z żurnalistami, bo to nasza praca. Pierwsi kibice w Hali Sportowej Częstochowa pojawili się zaraz po konferencji, a więc o godzinie 17. Sama prezentacja zaczęła się kilka minut po 18 i trwała do... około 22. Łatwo to wszystko zliczyć, a jeszcze dochodzi do tego droga powrotna. Tempo jak na procesji w Boże Ciało.

Efekt? Niektórzy opuszczali halę tuż przed 21, bo albo spieszyli się na ostatnie miejskie autobusy, albo zbyt zmęczone były ich dzieci, bądź po prostu mieli dość. Duże grono fanów postanowiło natomiast wyjść po tym, jak przedstawiony został Leon Madsen (pojawił się na scenie około 21:15-20), a przecież po nim jeszcze prezentowano sztab szkoleniowy, w tym bardzo ważną postać, jaką jest Marek Cieślak. Na koniec z całą drużyną miał zostać odśpiewany wspomniany hymn. Dlatego apel do Włókniarza, aby następnym razem ruszyć z kopyta.

Czytaj więcej: Madsen chce złota dla Eltrox Włókniarza
Zobacz też: Zakłócone przygotowania liderów Włókniarza

Komentarze (8)
avatar
DonLemon ACM and CKM
1.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na Zenku ludzie bawili się o wiele lepiej i frekwencja była dużo dużo większa :) 
Andrenalinas
29.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Redaktor z Częstochowy narzeka na brak autobusów po 22? Własnym autem przyjechać się nie chciało? Oj, a kiedyś pierwszy propagandzista klubu. 
avatar
RECON_1
29.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Hej kolejny powrót do domu Ryszarda:) 
avatar
mais oui
29.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie redaktorze proszę poprawić CLUE na CLOU - tylko tak jest prawidłowo. 
avatar
Rysio-z-Klanu
29.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
No jak to? Nie chcieli kibice pozostać i przywitać najwybitniejszego trenejro, który wychował multów zawodników, a medale zdobywał gdy w składzie miał samych "ogórków":) Czytaj całość