O sprawie Wojciecha Lisieckiego informowaliśmy już wcześniej. Zawodnik żalił się, że jeździł w Wandzie Kraków za darmo, więc nie ma pieniędzy, żeby zapłacić za żółtą kartkę. A to oznaczałoby w praktyce, że żużlowiec nie zostanie potwierdzony do startów. Lisieckiemu próbowali pomóc kibice. W internecie została uruchomiona zbiórka. Zebrane środki miały pomóc zawodnikowi w kontynuowaniu kariery.
Rzecz w tym, że całego zamieszania mogło nie być, gdyby Lisiecki napisał do GKSŻ pismo i wyjaśnił swoją sytuację. Wcześniej w jego sprawie interweniował wprawdzie Krzysztof Cegielski, ale żużlowa centrala potrzebowała oficjalnego dokumentu, żeby podjąć temat. Lisiecki w końcu pismo stworzył. Wysłał je do GKSŻ, a centrala od razu pochyliła się nad jego prośbą.
- Kara została zawieszona. Wojciech Lisiecki nie musi płacić za żółtą kartkę - mówi nam Piotr Szymański. - Sytuacja zawodnika jest szczególna, bo wszyscy doskonale wiedzą, co stało się w Krakowie. Nie chcemy blokować w ten sposób zawodnika, który jest w trudnym położeniu. Uważamy, że powinien wyjechać na tor. Nie ma żadnych przeszkód, żeby tak się stało. Temat jest zamknięty - podsumowuje przewodniczący GKSŻ.
Zobacz także: Wstrząsające wyznania Maksymiliana Bogdanowicza. Mówi, że był wrakiem
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a