Wychowanek ostrowskiego klubu trenował na motocyklach starszego kolegi. - Chciałem się jak najlepiej przygotować do półfinału w Ostrowie. Bardzo zależało mi na tym, by awansować do finału MIMP w Lesznie. Przed zawodami czułem się świetnie. Wierzyłem, że będzie dobrze. Niestety, znowu wyszła totalna lipa - ubolewa zawodnik.
W pierwszym swoim wyścigu Idziorek popełnił błąd na wejściu w wiraż i spadł na ostatnie miejsce. W drugim sporo walczył, ale wystarczyło to na zaledwie jeden punkt. - Mimo wszystko z tego biegu jestem zadowolony - tłumaczył.
W kolejnym wyścigu już na starcie zdefektował mu motocykl. Jeszcze gorzej było w czwartej serii, kiedy to Idziorek w pierwszym wirażu upadł, a jadący za nim Rafał Fleger zahaczył o motocykl Idziorka... a w zasadzie Jędrzejaka. Po tym wyścigu 20-letni żużlowiec z uwagi na brak sprzętu wycofał się z dalszych zawodów. - Pomimo pomocy braci Jędrzejaków, nie udało mi się awansować. Szkoda. Ten sezon jest dla mnie bardzo ciężki. Jeśli Ostrów będzie chciał mnie w kolejnym sezonie chętnie wrócę do macierzystego klubu - deklaruje Idziorek.
- Mam już 20 lat. Niczego w tym sporcie nie osiągnąłem, ale mam jeszcze w sobie determinację do walki. Czasami, kiedy idzie pod górkę przychodzą myśli o końcu kariery. Chciałbym jednak jeszcze spróbować. Gdybym dysponował szybkimi motocyklami, moje wyniki mogłyby być zupełnie inne - kończy Emil Idziorek.