W PZM z pewnym niepokojem patrzą na rozwój wydarzeń w sprawie koronawirusa. Z powodu wprowadzonego przez premiera zakazu organizacji imprez masowych trzeba było odwołać mistrzostwa świata w SuperEnduro w Łodzi i mistrzostwa Europy na lodzie w Tomaszowie Mazowieckim. Nie będzie też meczu Polska - Australia. - Boję się, że pierwsza i druga kolejka ligi żużlowej mogą być zagrożone, ale nie dalej - mówi nam prezes związku Michał Sikora.
W Ekstralidze Żużlowej szykują się jednak nawet na to, że trzeba będzie przełożyć wszystkie kwietniowe kolejki. Część prezesów uważa za całkiem prawdopodobne, że sezon rozpocznie się dopiero w czerwcu. W połowie maja mamy organizowane przez PZM Grand Prix. - Nie wyobrażam sobie, że może być ono przełożone - mówi prezes Sikora.
Natomiast na pewno nie ma opcji jazdy na PGE Narodowym w Warszawie bez widzów. Impreza kosztuje kilka milionów, związku nie stać, by robić inaugurację GP bez publiczności i wpływów z biletów. - Gdyby to był stały tor, to od biedy moglibyśmy coś takiego zrobić, ale nie przy sztucznym torze i ogromnych kosztach. Czy powołamy sztab kryzysowy? Mamy komitet organizacyjny Grand Prix, który na bieżąco śledzi sytuację i kreśli scenariusze, to wystarczy. W najgorszym razie przełożymy zawody na inny termin - komentuje Sikora.
Niemniej prezes PZM nie chce niczego przesądzać, ani rozwijać tematu. - Jesteśmy na świeżo po decyzjach premiera o zamknięciu imprez. Byłem też na spotkaniu z panią minister sportu Danutą Dmowską-Andrzejuk. Uważam, że trzeba co najmniej tydzień wstrzymać się z komentarzami, by zobaczyć, jak będzie się rozwijała sytuacja. Polska jest zarażona wirusem, ale nie ma dramatu takiego, jak w kilku innych krajach europejskich. Nie zmienia to faktu, że mamy sytuację ekstraordynaryjną i musimy na bieżąco reagować - zauważa działacz.
Czytaj także:
Ostafiński: Viva Las Vegas. Więcej odpowiedzialności panowie żużlowcy
Koronawirus, czyli liga bez play-off i z renegocjacją kontraktów
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film