Żużel. Anglicy nic nie robią sobie z koronawirusa. Czy to kraina nieodpowiedzialności?

W sobotę oficjalnie rusza sezon żużlowy na Wyspach. Zainaugurują go zawody Ben Fund Bonanza w Scunthorpe. Tamtejsi działacze mają w nosie koronawirusa. Kompletnie lekceważą pandemię, mimo że w ich kraju sytuacja też jest nieciekawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Anglicy idą po prąd decydując się na jazdę w tak ekstremalnie trudnym czasie. Dookoła odwoływane są wszelkie imprezy sportowe. Nawet angielska Premier League, gdzie przecież są olbrzymie pieniądze, odeszła od pomysłu gry w takich warunkach. Organizowanie imprezy sportowej w przypadku postępującej pandemii to olbrzymie ryzyko. Nie wszyscy jednak najwyraźniej zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. - Świetna wiadomość, ścigajmy się - napisał na Twitterze Nicolai Klindt, gdy stało się jasne, że sezon żużlowy na Wsypach Brytyjskich ruszy normalnie.

Przytaczamy wpis zawodnika, który co prawda pochodzi z Danii, ale idealnie wpisuje się w mentalność i podejście Brytyjczyków do tematu koronawirusa. Wystarczy prześledzić słowa premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, który powiedział niedawno, że obywatele kraju muszą przygotować się na śmierć swoich bliskich, bo w walce z wirusem niewiele da się zrobić.

Oczywiście nie sugerujemy, że Anglicy kompletnie zlekceważyli powagę sytuacji, ale ewidentnie ich podejście wydaje się mocno frywolne. Niepokojące są doniesienia osób, które na stałe mieszkają na Wyspach. Bartosz Białkowski, bramkarz Millwall FC, w rozmowie z portalem Weszło.com, podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat zachowania tamtejszych ludzi.

- Sytuacja jest bardzo poważna, nie można tego bagatelizować i podchodzić do wszystkiego na zasadzie "jakoś to będzie". Londyn niezmiennie tętni życiem. Piątek wieczorem, ludzie ruszają do restauracji i klubów, wychodzą na imprezy jakby nigdy nic. Moim zdaniem to głupota, nie rozumiem tego - przekazał były reprezentant Polski.

Zdaje się, że podobne podejście wyznają żużlowi działacze. Robią coś absolutnie na siłę, co raczej i tak nie sprawi, że żużlowi kibice z wypiekami na twarzy czekać będą na jazdę w kółko. Zresztą i tak obsada sobotnich zawodów Ben Fund Bonanza na kolana nie rzuca. Pojedzie w nich drugi, jeśli nie trzeci garniturów zawodników. Najlepsi postanowili siedzieć w domu i czekać na poprawę sytuacji. Apelował o to m.in. mistrz świata Bartosz Zmarzlik.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Przemysław Pawlicki miał gorączkę. Zapewnia jednak, że już czuje się lepiej

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Żużel. Dwie pierwsze rundy PGE Ekstraligi przełożone!

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Źródło artykułu: