Koronawirus. Komarnicki: Nie będzie drugich Włoch. Żużel wróci. Prezydent daje paskudny przykład (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Bartkowiak, Władysław Komarnicki.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Bartkowiak, Władysław Komarnicki.

Władysław Komarnicki jest umiarkowanym optymistą w sprawie epidemii koronawirusa. - Nie będzie u nas drugich Włoch. Bardziej prawdopodobny jest model niemiecki. Liczę na żużel w maju lub czerwcu - komentuje senator i były prezes Stali Gorzów.

W tym artykule dowiesz się o:

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Jak się pan czuje? Zdrowie dopisuje?[/b]

Władysław Komarnicki, senator, były prezes Stali Gorzów: A dziękuję panu bardzo. Wszystko jest w najlepszym porządku.

Jest pan w grupie ryzyka. Dba pan o siebie w szczególny sposób?

Zgadza się. W lipcu kończę 75 lat, więc muszę uważać. Od samego początku tej epidemii jestem bardzo narażony i mam tego świadomość. Zapewniam, że od jakiegoś czasu cały czas siedzę w domu. W ubiegłym tygodniu pojechałem jeszcze do Senatu i była mała awantura. Mocno podpadłem rodzinie. Można powiedzieć, że bohaterem domu nie zostałem. Teraz jednak nigdzie się nie wychylam. Wiem, że tak trzeba.

Rząd podjął dobre działania w związku z koronawirusem?

Zacznę od tego, że lepiej późno niż wcale. Straciliśmy dużo czasu. Uważam, że mogliśmy przygotować się lepiej. Chciałbym jednak dodać, że mam bardzo dobre zdanie na temat ministra zdrowia. Z całej tej ekipy to wybijająca się postać. Oczywiście, w tym pozytywnym sensie.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Co to znaczy, że straciliśmy dużo czasu?

Wszystko, co robimy teraz, można było zrobić wcześniej. Mam na myśli temat respiratorów, maseczek i kombinezonów. To mogło być przygotowane i zabezpieczone już dawno. A jeśli chodzi o całą resztę, to jestem zadowolony. Ze spokojem obserwuję to, co się teraz dzieje. Wszystkie zastosowane środki ostrożności są adekwatne do sytuacji. Społeczeństwo też zdaje ten egzamin. Oby tak dalej.

A pan też uważa, że robimy za mało testów na koronawirusa?

Badanie wszystkich, którzy tego chcą, nie ma najmniejszego sensu. Pod tym względem zgadzam się w stu procentach z ministrem zdrowia. Wtedy mielibyśmy w kraju wielki chaos. Musimy stawać na głowie, żeby testy były przeprowadzane u tych, którzy mają wysokie prawdopodobieństwo zarażenia. Jeśli liczba takich osób rośnie, to musi rosnąć liczba testów. Zaufajmy jednak służbom medycznym. To one powinny alarmować, czy coś jest nie tak. Na pewno nie powinni robić tego politycy.

Grozi nam model włoski czy pójdziemy w kierunku niemieckiego?

Będziemy mieć wariant zbliżony do niemieckiego. Tak czuję, ale warunkiem jest utrzymanie dyscypliny. Jestem jednak przekonany, że się nie złamiemy, bo w trudnych chwilach zawsze byliśmy odpowiedzialnym narodem.

Czyli żużel w tym roku będzie? Pytam, bo niektórzy twierdzą, że o lidze możemy zapomnieć.

Nalezę do optymistów i mówię, że w maju lub czerwcu pojedziemy. Spodziewam się, że wtedy epidemia zacznie wygasać. Damy sobie spokój z przerwą letnią, zewrzemy szyki i uratujemy ten sezon. Uważam, że możemy zaliczyć nawet fazę play-off. A jeśli nie, to temat załatwi runda zasadnicza i też nie będzie tragedii.

Skoro mówi pan, że w maju pojedziemy, to rozumiem, że wybory prezydenckie odbędą się bez przeszkód?

Jeśli pan prezydent się nie uspokoi, to w żadnym wypadku. Na razie jeździ i się promuje, kiedy cała reszta jest odpowiedzialna i poddaje się kwarantannie. To zdumiewające, że nie rozumie tego tylko jedna osoba. Prezydent daje paskudny przykład. Dla kogo on pojechał do tego Gawrolina? Co on tam załatwił? W czym niby pomógł? Namawiamy ludzi do kwarantanny, pracy zdalnej, a tutaj taki średniowieczny marketing. Nie wypada. Poza tym społeczeństwo tego nie kupi. Przecież ktoś taki jak prezydent ma dostęp do wszystkich elektronicznych gadżetów. Mógłby to załatwić inaczej i wtedy zdobyłby więcej punktów.

W Anglii w weekend wystartował sezon żużlowy. Co pan na to?

Powinienem powiedzieć: bez komentarza, bo o czym tu dyskutować. Nasza decyzja jest racjonalna. Brytyjczycy najwyraźniej nie rozumieją, że dyscyplina to największa broń w walce z tym wirusem. Trzeba przygasić ten pożar, a odwołanie imprez masowych to jeden z podstawowych ruchów. Nie wiem, skąd bierze się taka bezmyślność. Przecież wszędzie tam, gdzie temat został zlekceważony, mamy teraz ludzkie dramaty. Moim zdaniem należy coś z tym zrobić.

Ale co pan chce zrobić?

Uważam, że powinny zareagować władze światowego żużla. Taki ruch powinien mieć miejsce już dawno. Skoro do niego jednak nie doszło, to znaczy, że mamy tam ociężałych działaczy. Proszę zobaczyć, co dzieje się w piłce nożnej, jakie tam zapadają decyzje. Nie ma wielkich rozgrywek – Ligi Europy, Ligi Mistrzów, a pod znakiem zapytania stoi Euro 2020. A Brytyjczycy bawią się w żużel. To jest chore, nieodpowiedzialne i aroganckie.

Będzie renegocjacja kontraktów?

Prezesi muszą się spotkać i porozmawiać o tym na otwartej platformie. Na razie nie ma gruntu do takich dyskusji, więc dajmy sobie spokój. Jako człowiek doświadczony w biznesie mogę jednak panu powiedzieć, że to wszystko odbije się na sponsorach i klubach, więc taki scenariusz wydaje się logiczny. Skoro tracą wszyscy, to tak samo będzie w przypadku zawodników. Oni nie funkcjonują przecież poza tym układem. Żużlowcy muszą się dostosować, bo to od nich zależy, czy żużel będzie istnieć. Jeśli będą się stawiać, to położą kluby do grobu.

Zobacz także:
Koronawirus zabije żużel? Przetrwają tylko milionerzy?
Wiemy, kiedy ruszy 1. i 2. Liga Żużlowa

Źródło artykułu: